Budzą mnie promienie słońca padające na moją twarz.Próbuję zasnąć ponownie,ale nic z tego.Zrezygnowany wstaję i idę wziąć szybki prysznic.Po krótkiej kąpieli wychodzę z łazienki i widzę,że na moim łóżku leży strój na dzisiejsze szkolenie.Przebiera się i idę zjeść śniadanie.Po drodze spotykam Haymitcha i w ciszy idziemy razem do jadalni.Katniss już siedzi i zajada się bułką z czekoladą.Najwidoczniej przypadło jej to danie do gustu.Siadam do stołu i zauważam,że ma taki sam strój jak ja.W sumie to nie ma nic przeciwko temu,ale po mnie dziewczyny widzę,że nie jest zadowolona z tego pomysłu.
-Dzień dobry Katniss-mówię razem z mentorem i nakładam na swój talerz jajecznicę,po czym biorę się za jedzenie.Długo siedzimy nie odzywając się do siebie,Haymitch po którejś już porcji wołowiny wyjął z kieszeni butelkę.Pije z niej zapewne jakiś trunek,później opiera się łokciami o stół.
-Do rzeczy.Od dzisiaj zaczynacie szkolenie,jak chcecie to mogę was najpierw uczyć osobno.Ale musicie podjąć decyzję teraz.
-Nie rozumiem,czemu mielibyśmy się szkolić osobno?-pyta Katniss.
-Czasami jest tak,że niektórzy nie chcą ujawniać swoich zdolności i wolą trenować osobno.-tłumaczy Haymitch.
Wymieniamy się z Katniss spojrzeniem.
-Ja nie mam czego ukrywać-mówię -A twoje umiejętności Katniss już znam. Przecież zjadłem nie jedną twoją wiewiórkę.
Patrzy przez chwilę na mnie z wyraźnym zaciekawieniem po czy mówi:
-Możemy się uczyć razem-zapewnia Haymitcha.Ja na zgodę kiwam głową.
-W takim układzie nie ma sprawy.Musicie mi powiedzieć jakie macie zdolności.-po tych słowach patrzy na nas z wyczekującym spojrzeniem.
-Ja nic nie potrafię,a pieczenie chleba w to nie wliczam.
-I dobrze.A ty skarbie?Wiem,że świetnie władasz nożem.-mówi Haymitch.
-Nie jest źle,ale zdecydowanie lepiej wychodzi mi polowanie,a łuk jest moją ulubioną bronią.
-Dobrze radzisz sobie na łowach?
Na to pytanie dziewczyna milknie i wpada w zamyślenie.Zaczynam przyglądać się z uwagą w jej oczy.Widać w nich jakby błądziła we własnych myślach i wspomnieniach.
-Nie najgorzej-mówi,a ja właśnie w tej chwili przytomnieje.
-Jest świetna.Mój ojciec kupuje od niej wiewiórki.Od niego wiem,że zawsze trafia je prosto w oko.To samo tyczy się królików,które sprzedaje rzeźniczce.Potrafi położyć także dorosłego jelenia.
Widać na jej twarzy zaskoczenie.Ja sam się dziwie czemu nie powiedziała mentorowi,że jest tak dobra.Przecież doskonale wie jakie ważne na igrzyskach są umiejętności.Bez nich nie masz co liczyć na wygraną.Tak jak ja.
-Co ty wygadujesz?-pyta podejrzliwie.Czemu ona jeszcze zadaje mi tak głupie pytania.Za automatu odpowiadam:
-Sama zadaj sobie to pytanie.Jeśli on ma ci pomóc musi poznać każdą twoją umiejętność.A ty akurat masz się czym chwalić.
-Może lepiej opowiesz o sobie?Nie raz widziałam cię na rynku jak dźwigasz pięćdziesięciokilogramowe worki z mąką.Dlaczego o tym nie wspomniałeś?To nie jest byle co.
-Jasne.Jestem pewien,że na arenie będzie pełno worków z mąką,żebym mógł porzucać sobie nimi w ludzi.-odparowuję-Podnosząc ciężary,nie nauczysz się walczyć z wrogiem,dobrze o tym wiesz.-odpowiadam już lekko sfrustrowany.Ale ona nie daje za wygraną:
-Jest dobry w zapasach.W ubiegłym roku udało mu się zająć drugie miejsce w naszych szkolnych zawodach.Pokonał go tylko jego własny brat.
-I jaki miałbym mieć z tego niby pożytek?Ile razy widziałaś,żeby jakiś trybut na arenie powalił kogoś zapaśniczym chwytem?
-Na igrzyskach zawsze dochodzi do walki wręcz.Jedyne co musisz zrobić to znaleźć nóż,a twoja szansa na wygranie diametralnie się zwiększy.Jeśli mnie zaatakują,to już po mnie!
I w tym momencie coś we mnie pęka.
-Nikt cię nie zaatakuje!Wejdziesz gdzieś wysoko na drzewo,będziesz jadła surowe wiewiórki i odstrzeliwała przeciwników z łuku.Nawet nie wiesz,co moja matka powiedziała,kiedy przyszła się ze mną pożegnać.Byłem przekonany,że chce mi dodać otuchy i jakoś pocieszyć.Ale ona oznajmiła,że nasz dystrykt wreszcie doczeka się swojego triumfatora.Dopiero potem dotarło do mnie,że wcale nie chodziło jej o mnie tylko o ciebie!
-Na pewno chodziło jej o ciebie,nie o mnie.
-Powiedziała: ,,Przeżyje,poradzi sobie przecież to urodzona zwyciężczyni".
Te słowa zamknęły jej w końcu usta.Wiem,że nie mam żadnych szans na przeżycie i moja matka też to wie,więc niby po co miałaby mi dawać nikłą nadzieję.Czemu miałaby wierzyć w to,że jej własny syn ma jakiekolwiek szanse przy dziewczynie która jest wprawiona w łowach i zastawianiu sideł?Po co miałaby mieć wiarę w to,że jej przygłupi syn da sobie radę z chociażby chuderlawym dwunastolatkiem?Ona nigdy nie pokładała we mnie żadnych nadziei.
-Przeżyłam,bo kiedyś ktoś postanowił mi pomóc.
Po tym krótkim zdaniu,moje oczy od razu powędrowały w stronę bułki w jej ręku.Do tej pory obwiniam się za to,że nie przyniosłem,wtedy jeszcze malutkiej dziewczynce,tych chlebów.Zachowałem się jak kompletny kretyn i tchórz.Nigdy sobie tego nie wybaczę.Do głowy przychodzą mi dwa zdania:
-Na arenie też ci pomogą.-wzruszam ramionami i kontynuuję- Sponsorzy będą walili drzwiami i oknami aby tylko ci pomóc.
-Tak samo mnie,jak i tobie.
Jaka ona jest uparta!Poirytowany przewracam oczami.Tylko co mi to da,muszę ją za wszelką uświadomić jak duże szanse ma na wygranie igrzysk.Zwracam się,więc do mentora:
-Ona nie ma pojęcia.Nie wie jak ludzie na nią reagują.
Nie mam ochoty już na nią patrzeć.Postanawiam skupić się na stole w którym znajdują się słoje.Przesuwam paznokciem po nich i nie zwracam na nich uwagi.Reaguje dopiero jak słyszę swoje imię z ust Haymitcha:
-Peeta ona ma racje,Nie możesz lekceważyć siły fizycznej.Już nie raz przechyliła wagę zwycięstwa w pojedynku na stronę zawodnika.W Ośrodku Szkoleniowym znajdują się ciężary,ale nie pokazuj innym trybutom,ile potrafisz unieść.To dotyczy was obojga.Będziecie brali udział w treningu grupowym.Postarajcie się nabyć nowych umiejętności.Poćwiczcie rzut oszczepem,walkę maczugą.Nauczcie się wiązać jakieś przyzwoite węzły.Nie popisujcie się przed indywidualnym pokazem.Czy to jest jasne?
Zgodnie kiwamy głowami.
-Jeszcze tylko jedna bardzo ważna sprawa-podkreśla Haymitch-W miejscach publicznych macie się pokazywać zawsze razem.
Od razu oboje zaczynamy protestować,ale mentor wali otwartą dłonią w stół.
-Przez cały czas!Bezdyskusyjnie!Zgodziliście się na wykonywanie moich poleceń .Będziecie razem,i każdy ma widzieć ja okazujecie sobie sympatię.A teraz żegnam.O dziesiątej przy windzie będzie czekać na was Effie.Zaprowadzi was na szkolenie.
I tak oto zostaliśmy skazani na siebie.Nie żebym narzekał,ale Katniss ten pomysł w się nie spodobał.Od razu wstała od stołu i poszła do swojego pokoju zatrzaskując drzwi z takim hukiem,że aż przeszły mnie ciarki.
Zrezygnowany i zmęczony tą całą rozmową zmierzam w kierunku swojej sypialni.Może uda mi się jeszcze choć na chwilę zmrużyć oko?
Przyjaciel, notes, psychiatra... Odgadł, że nie mówię mu wszystkiego, powiedział mi to, na co ja tylko wzruszyłem ramionami. Nie wie pewnie, że nie powiedziałem wszystkiego dla dobra Katniss i swojego, i innych ważnych osób. Powiedział, że jak nie mi- mam przekazać swoje myśli i wspomnienia czemuś, co mogłoby się zachować. No więc, zgodnie z radą Katniss, piszę książkę. Tę książkę. I nie będę owijał w bawełnę. Byle tylko Katniss tego nie znalazła...
piątek, 30 grudnia 2016
środa, 21 grudnia 2016
Wyjaśnienia
Hej! Przepraszam za moja nie obecność od 6 miesięcy ale nic na to nie poradzę.Po prostu szkoła mnie przytłacza i nie mam na nic kompletnie czasu.Postaram się coś wrzucić w czasie świąt (a już zaczęła pisać)ale nie daje nikomu 100%,że wpis się pojawi.Jeśli ktoś nadal czeka na notatki to niech da znać w komentarzu bo jestem ciekawa czy ktoś tu jeszcze zagląda(jeśli nikt to pisze sama do siebie ;_;).
Wesołych Świąt:)
Anne
Wesołych Świąt:)
Anne
poniedziałek, 13 czerwca 2016
10.Rozmowa na dachu
Hej!!
Po dość długiej przerwie w końcu wrzucam rozdział :D
Przepraszam,że nie zrobiłam tego przedwczoraj ale dopadła mnie złośliwość rzeczy martwych -.-
A w szkole wszystko już ogarnięte,więc za tydzień pojawi się nowy rozdział:)
Teraz zapraszam do czytania i komentowania.
/Anne
***
Zmierzając do pokoju myślałem o sytuacji z awoksą. Skąd Katniss mogła ją znać? To pytanie nie dawało mi spokoju, stanąłem przed drzwiami do sypialni dziewczyny, zastawiam jej drzwi swoim ciałem i mówię:
-Delly Cartwright. Kto by pomyślał,że akurat tutaj ją spotkamy.
Po jej minie było widać, że zastanawia się, czy powiedzieć mi prawdę.
Sterczałem tak dobre parę minut, a potem postanowiłem jej pomóc:
-Byłaś już na dachu? Cinna mnie tam zaprowadził.Widać stamtąd całą okolice.Tylko wieje tam straszny wiatr.
-To może się tam przejdziemy?- powiedziała. Jej melodyjny, miły (choć nie taki jak u Delly, tylko inny) głos przyprawia mnie o gęsią skórkę i w głowie słyszę jak śpiewa Hej tam na łące. Poczułem, że ręce oblały mi się potem, więc otarłem je o spodnie tak, żeby nie zauważyła.
-Jasne,chodź. Tylko skocze jeszcze na chwile do swojej sypialni.- powiedziałem i szybkim krokiem wszedłem do swojego pokoju i wziąłem kurtkę, żeby w razie czego ją przykryć. Zobaczyłem to oczami wyobraźni zobaczyłem to bardzo, bardzo wyraźnie (nawet lepiej niż zawsze) i uśmiechnąłem się na samą myśl.
Jak już wyszedłem, skinąłem jej głową i uszyliśmy na dach.
Na samej górze schodów, Katniss staje dęba, że prawie nie uderzam w jej plecy. Ale zrozumiałem jej reakcję. Sam, pomimo tego, że już przecież tam byłem, chciałem płakać ze wzruszenia, taki Kapitol był piękny. Podeszliśmy razem do barierki i spojrzeliśmy na rozświetlone latarniami i światłami z wieżowców, ulice, których i tak nie widać, bo tłoczyli się na nich ludzie. Słyszałem warkot silników i krzyki podekscytowanych kapitolińczyków. Długo staliśmy w ciszy, wpatrzeni w światła miasta, ale nie tylko po to ją tu zabrałem. Przypomniałem to sobie, kiedy Katniss zaczęła przechylać się trochę za bardzo do barierki.
-Spytałem Cinne dlaczego pozwalają nam wchodzić na samą górę, bo przecież każdy trybut mógłby spokojnie stąd skoczyć i zakończyć swój żywot jeszcze przed Igrzyskami. -powiedziałem, patrząc w nią z niepokojem. Ze wszystkich sił powstrzymałem się by nie krzyknąć: ,,Odsuń się od tego!''. Na szczęście -jej i moje- jednak zrobiła krok w tył.
-I co powiedział?- spytała
-Nie da się z tą skoczyć- wyciągnąłem rękę w stronę pustej przestrzeni i pokazałem dziewczynie co tak naprawdę się tam znajduje. Zabrałem gwałtownie swoją dłoń. -Pole elektryczne odrzuciłoby cię z powrotem na dach. -spoglądam na nią, a nasze spojrzenia się krzyżują.
-Bezpieczeństwo najważniejsze. Myślisz, że nas obserwują?
-Prawdopodobnie. Choć, pokaże ci ogród.- było to tylko pretekstem, żeby zaciągnąć ją tam, gdzie na pewno nie będą nas podsłuchiwać. No, i tam bardziej wiało. Nadal miałem nadzieję na scenę z kurtką.
Popatrzyłem na nią i czekałem na wyjaśnienia. Katniss przyglądała się kwiatu. Nie był on najpiękniejszy z całego ogrodu, ale jej najwyraźniej bardzo się spodobał. Swoimi zwykle niezadbanymi dłońmi, wtedy już jednak wypielęgnowanymi przez stylistów na paradę, dotyka lekko jego płatków. Kwiatek chwieje się lekko na swojej łodydze, gdy wreszcie go puszcza. Spojrzała na mnie. Staliśmy przodem do siebie, patrząc sobie w oczy.
-Polowaliśmy tego dnia w lesie. -mówi- Schowaliśmy się w swojej kryjówce i czekaliśmy na zwierzynę.
Liczyłem na coś bardziej, no nie wiem.. Romantycznego... Chociaż, oczywiście, o awoksie też chciałem się dowiedzieć, ale chęć poczucia ust Katniss na swoich zawsze była większa, niż jakakolwiek inna.
-Ty i ojciec?
-Nie. -zdziwiła mnie lekko jej odpowiedź, zanim sobie przypomniałem o jej chłopaku.. I wszystkie fantazje o kurtce zniknęły- Z mim przyjacielem Gale'm. -no właśnie, pomyślałem- W pewnej chwili wszystkie ptaki umilkły, a tylko jeden śpiewał dalej. Brzmiało to tak jakby chciał nas ostrzec. I wtedy ją zobaczyliśmy.To znaczy, jej chłopaka. Ich ubrania były całe podarte,a oczy podkrążone. Biegli tak szybko, jakby od tego zależało ich życie.
Może zależało- pomyślałem. Katniss na chwile przerwała i zapatrzyła się na coś.Chwile trwało zanim się ocknęła i zaczęła mówić dalej:
-Nagle nadleciał poduszkowiec. Nie wydawał żadnego dźwięku, ale i tak go zauważyli. Ludzie z pokładu zrzucili siatkę na dziewczynę i wciągnęli ją do środka. Chłopaka przebili włócznią i też zabrali na pokład.Zaraz potem poduszkowca już nie było, a ptaki z powrotem zaczęły śpiewać.
-Widzieli cię?- pytam, pełen obaw. Może to, że jedzie na Igrzyska jest karą? Może wiedzieli, że umrze, dlatego ją tak wysłali, Effie wylosowała inne, a przeczytała inne nazwisko? Ogarnęła mnie złość, oddychałem nieregularnie.
-Nie wiem.- jej odpowiedź wcale mnie nie uspokoiła- Byliśmy ukryci pod skalnym występem. Wiem tylko, że za nim nadleciał samolot, dziewczyna dziewczyna spojrzała w naszą stronę i jakby wyszeptała ''pomocy''... Ale nie zareagowaliśmy.
Nie chciałem kontynuować tematu, myśleć o tym, jaki ból przeżywała ta dziewczyna, awoksa.
-Drżysz- powiedziałem. Odruchowo zarzucam jej swoja kurtkę na ramiona. O dziwo nie odrzuca jej. Ha! I mam swoją wymarzoną scenkę!
Jednak jej reakcja mnie dziwi. Czyżby dziewczyna zaczęła się do mnie przekonywać?
-Byli tutejsi? Jak myślisz,co mogli tam robić?-powiedziałem, zapinając jej guzik pod szyją.
-Nie mam pojęcia. -na chwilę spuściła wzrok, jakby na moje buty, po chwili podniosła go ze smutkiem w oczach. Wyczułem, że bardzo żałowała, że nie pomogła tej awoksie. ,,Czy da sobie radę na Igrzyskach, a co ważniejsze- po nich?'' pytam sam siebie. Wygrana Katniss była bardzo prawdopodobna, pomimo, że mieliśmy mocnych wrogów... Współzawodników w rzezi. Hm, to chyba i tak nie brzmi lepiej.-Haymitch mówił, że awoksi dopuścili się zdrady. Może zabili kogoś z Kapitolu? Ale przecież mieli tutaj wszystko. Nie mieli powodu, by się buntować.
-Ja to bym stąd wyjechał.-przyznałem szczerze.- Z chęcią wróciłbym do domu- gdyby mi pozwolili. Musisz jednak przyznać, mają tu świetne jedzenie.
Kiwnęła ponuro głową.
-Zrobiło się zimno,lepiej wróćmy do środka.-po jej słowach schodzimy na dół, kierując się do swoich pokoi. .Po drodze zadałem jej jeszcze kilka pytań.
-Wspomniałaś o swoim przyjacielu Gale'u. Czy to on odprowadził twoją siostrę podczas dożynek? -przyszło mi na myśl. Słowo ''przyjaciel'' ledwo przeszło mi przez gardło.
-Tak.Znasz go?
-Nie, ale dziewczyny w szkole dużo o nim mówiły. -nie chcę się przyznać, że obserwowałem ich, jak razem chodzą- Myślałem, że jest twoim kuzynem czy coś. Trzymacie ze sobą.
-Nie jesteśmy spokrewnieni.- na te słowa kiwnąłem głową. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że łączy ich coś więcej, niż ona mówi. Może i myśli? Widziałem, jak ten Gale patrzył się na nią. Kto wie, może to nieodwzajemniona miłość- jak w moim przypadku?
-Przyszedł się z tobą pożegnać?
-Tak.I twój ojciec również. Przyniósł mi ciastka.
-Naprawdę? Lubi ciebie i twoją siostrę. Zapewne wolałby mieć córkę niż dom pełen chłopców. Znał też twoją mamę kiedy byli dziećmi.
-No tak.Dorastała w mieście. -stajemy przed drzwiami, a Katniss oddaje mi kurtkę. Chciałem jej powiedzieć, by ją zatrzymała, ale uznałem, że to już przesada, więc przyjąłem ją z lekkim uśmiechem, wyrywającym mi się z kącików ust.
-Widzimy się rano. -mówię, szczerze zaskoczony tonem mojego głosu, jego swobodą, wręcz zręcznością. Myśl, że rzeczywiście zobaczę ją rano, przyprawiła mnie o przyjemne dreszcze i miłe uczucie ciepła w żołądku.
-Na razie.- powiedziała i weszła do siebie, co też ja zrobiłem.
Tej nocy mało spałem, myśląc o mnie, o Katniss, i jak by to było, gdyby ona coś do mnie czuła.
Po dość długiej przerwie w końcu wrzucam rozdział :D
Przepraszam,że nie zrobiłam tego przedwczoraj ale dopadła mnie złośliwość rzeczy martwych -.-
A w szkole wszystko już ogarnięte,więc za tydzień pojawi się nowy rozdział:)
Teraz zapraszam do czytania i komentowania.
/Anne
***
Zmierzając do pokoju myślałem o sytuacji z awoksą. Skąd Katniss mogła ją znać? To pytanie nie dawało mi spokoju, stanąłem przed drzwiami do sypialni dziewczyny, zastawiam jej drzwi swoim ciałem i mówię:
-Delly Cartwright. Kto by pomyślał,że akurat tutaj ją spotkamy.
Po jej minie było widać, że zastanawia się, czy powiedzieć mi prawdę.
Sterczałem tak dobre parę minut, a potem postanowiłem jej pomóc:
-Byłaś już na dachu? Cinna mnie tam zaprowadził.Widać stamtąd całą okolice.Tylko wieje tam straszny wiatr.
-To może się tam przejdziemy?- powiedziała. Jej melodyjny, miły (choć nie taki jak u Delly, tylko inny) głos przyprawia mnie o gęsią skórkę i w głowie słyszę jak śpiewa Hej tam na łące. Poczułem, że ręce oblały mi się potem, więc otarłem je o spodnie tak, żeby nie zauważyła.
-Jasne,chodź. Tylko skocze jeszcze na chwile do swojej sypialni.- powiedziałem i szybkim krokiem wszedłem do swojego pokoju i wziąłem kurtkę, żeby w razie czego ją przykryć. Zobaczyłem to oczami wyobraźni zobaczyłem to bardzo, bardzo wyraźnie (nawet lepiej niż zawsze) i uśmiechnąłem się na samą myśl.
Jak już wyszedłem, skinąłem jej głową i uszyliśmy na dach.
Na samej górze schodów, Katniss staje dęba, że prawie nie uderzam w jej plecy. Ale zrozumiałem jej reakcję. Sam, pomimo tego, że już przecież tam byłem, chciałem płakać ze wzruszenia, taki Kapitol był piękny. Podeszliśmy razem do barierki i spojrzeliśmy na rozświetlone latarniami i światłami z wieżowców, ulice, których i tak nie widać, bo tłoczyli się na nich ludzie. Słyszałem warkot silników i krzyki podekscytowanych kapitolińczyków. Długo staliśmy w ciszy, wpatrzeni w światła miasta, ale nie tylko po to ją tu zabrałem. Przypomniałem to sobie, kiedy Katniss zaczęła przechylać się trochę za bardzo do barierki.
-Spytałem Cinne dlaczego pozwalają nam wchodzić na samą górę, bo przecież każdy trybut mógłby spokojnie stąd skoczyć i zakończyć swój żywot jeszcze przed Igrzyskami. -powiedziałem, patrząc w nią z niepokojem. Ze wszystkich sił powstrzymałem się by nie krzyknąć: ,,Odsuń się od tego!''. Na szczęście -jej i moje- jednak zrobiła krok w tył.
-I co powiedział?- spytała
-Nie da się z tą skoczyć- wyciągnąłem rękę w stronę pustej przestrzeni i pokazałem dziewczynie co tak naprawdę się tam znajduje. Zabrałem gwałtownie swoją dłoń. -Pole elektryczne odrzuciłoby cię z powrotem na dach. -spoglądam na nią, a nasze spojrzenia się krzyżują.
-Bezpieczeństwo najważniejsze. Myślisz, że nas obserwują?
-Prawdopodobnie. Choć, pokaże ci ogród.- było to tylko pretekstem, żeby zaciągnąć ją tam, gdzie na pewno nie będą nas podsłuchiwać. No, i tam bardziej wiało. Nadal miałem nadzieję na scenę z kurtką.
Popatrzyłem na nią i czekałem na wyjaśnienia. Katniss przyglądała się kwiatu. Nie był on najpiękniejszy z całego ogrodu, ale jej najwyraźniej bardzo się spodobał. Swoimi zwykle niezadbanymi dłońmi, wtedy już jednak wypielęgnowanymi przez stylistów na paradę, dotyka lekko jego płatków. Kwiatek chwieje się lekko na swojej łodydze, gdy wreszcie go puszcza. Spojrzała na mnie. Staliśmy przodem do siebie, patrząc sobie w oczy.
-Polowaliśmy tego dnia w lesie. -mówi- Schowaliśmy się w swojej kryjówce i czekaliśmy na zwierzynę.
Liczyłem na coś bardziej, no nie wiem.. Romantycznego... Chociaż, oczywiście, o awoksie też chciałem się dowiedzieć, ale chęć poczucia ust Katniss na swoich zawsze była większa, niż jakakolwiek inna.
-Ty i ojciec?
-Nie. -zdziwiła mnie lekko jej odpowiedź, zanim sobie przypomniałem o jej chłopaku.. I wszystkie fantazje o kurtce zniknęły- Z mim przyjacielem Gale'm. -no właśnie, pomyślałem- W pewnej chwili wszystkie ptaki umilkły, a tylko jeden śpiewał dalej. Brzmiało to tak jakby chciał nas ostrzec. I wtedy ją zobaczyliśmy.To znaczy, jej chłopaka. Ich ubrania były całe podarte,a oczy podkrążone. Biegli tak szybko, jakby od tego zależało ich życie.
Może zależało- pomyślałem. Katniss na chwile przerwała i zapatrzyła się na coś.Chwile trwało zanim się ocknęła i zaczęła mówić dalej:
-Nagle nadleciał poduszkowiec. Nie wydawał żadnego dźwięku, ale i tak go zauważyli. Ludzie z pokładu zrzucili siatkę na dziewczynę i wciągnęli ją do środka. Chłopaka przebili włócznią i też zabrali na pokład.Zaraz potem poduszkowca już nie było, a ptaki z powrotem zaczęły śpiewać.
-Widzieli cię?- pytam, pełen obaw. Może to, że jedzie na Igrzyska jest karą? Może wiedzieli, że umrze, dlatego ją tak wysłali, Effie wylosowała inne, a przeczytała inne nazwisko? Ogarnęła mnie złość, oddychałem nieregularnie.
-Nie wiem.- jej odpowiedź wcale mnie nie uspokoiła- Byliśmy ukryci pod skalnym występem. Wiem tylko, że za nim nadleciał samolot, dziewczyna dziewczyna spojrzała w naszą stronę i jakby wyszeptała ''pomocy''... Ale nie zareagowaliśmy.
Nie chciałem kontynuować tematu, myśleć o tym, jaki ból przeżywała ta dziewczyna, awoksa.
-Drżysz- powiedziałem. Odruchowo zarzucam jej swoja kurtkę na ramiona. O dziwo nie odrzuca jej. Ha! I mam swoją wymarzoną scenkę!
Jednak jej reakcja mnie dziwi. Czyżby dziewczyna zaczęła się do mnie przekonywać?
-Byli tutejsi? Jak myślisz,co mogli tam robić?-powiedziałem, zapinając jej guzik pod szyją.
-Nie mam pojęcia. -na chwilę spuściła wzrok, jakby na moje buty, po chwili podniosła go ze smutkiem w oczach. Wyczułem, że bardzo żałowała, że nie pomogła tej awoksie. ,,Czy da sobie radę na Igrzyskach, a co ważniejsze- po nich?'' pytam sam siebie. Wygrana Katniss była bardzo prawdopodobna, pomimo, że mieliśmy mocnych wrogów... Współzawodników w rzezi. Hm, to chyba i tak nie brzmi lepiej.-Haymitch mówił, że awoksi dopuścili się zdrady. Może zabili kogoś z Kapitolu? Ale przecież mieli tutaj wszystko. Nie mieli powodu, by się buntować.
-Ja to bym stąd wyjechał.-przyznałem szczerze.- Z chęcią wróciłbym do domu- gdyby mi pozwolili. Musisz jednak przyznać, mają tu świetne jedzenie.
Kiwnęła ponuro głową.
-Zrobiło się zimno,lepiej wróćmy do środka.-po jej słowach schodzimy na dół, kierując się do swoich pokoi. .Po drodze zadałem jej jeszcze kilka pytań.
-Wspomniałaś o swoim przyjacielu Gale'u. Czy to on odprowadził twoją siostrę podczas dożynek? -przyszło mi na myśl. Słowo ''przyjaciel'' ledwo przeszło mi przez gardło.
-Tak.Znasz go?
-Nie, ale dziewczyny w szkole dużo o nim mówiły. -nie chcę się przyznać, że obserwowałem ich, jak razem chodzą- Myślałem, że jest twoim kuzynem czy coś. Trzymacie ze sobą.
-Nie jesteśmy spokrewnieni.- na te słowa kiwnąłem głową. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że łączy ich coś więcej, niż ona mówi. Może i myśli? Widziałem, jak ten Gale patrzył się na nią. Kto wie, może to nieodwzajemniona miłość- jak w moim przypadku?
-Przyszedł się z tobą pożegnać?
-Tak.I twój ojciec również. Przyniósł mi ciastka.
-Naprawdę? Lubi ciebie i twoją siostrę. Zapewne wolałby mieć córkę niż dom pełen chłopców. Znał też twoją mamę kiedy byli dziećmi.
-No tak.Dorastała w mieście. -stajemy przed drzwiami, a Katniss oddaje mi kurtkę. Chciałem jej powiedzieć, by ją zatrzymała, ale uznałem, że to już przesada, więc przyjąłem ją z lekkim uśmiechem, wyrywającym mi się z kącików ust.
-Widzimy się rano. -mówię, szczerze zaskoczony tonem mojego głosu, jego swobodą, wręcz zręcznością. Myśl, że rzeczywiście zobaczę ją rano, przyprawiła mnie o przyjemne dreszcze i miłe uczucie ciepła w żołądku.
-Na razie.- powiedziała i weszła do siebie, co też ja zrobiłem.
Tej nocy mało spałem, myśląc o mnie, o Katniss, i jak by to było, gdyby ona coś do mnie czuła.
sobota, 4 czerwca 2016
wtorek, 17 maja 2016
Hej!
Przepraszam was bardzo za to,że nie ma ostatnio notatek ale szkoła i jeszcze raz szkoła.Teraz są już praktycznie ostatnie szanse na poprawianie ocen no i muszę wkuwać:(
Dodatkowo w tym miesiącu czeka mnie bardzo ważny egzamin z ratownictwa i jak go źle napisze to nie zdam do następnej klasy więc nauka do niego zabiera mi cały weekend.Myślę,że następna notatka pojawi się dopiero jakoś na początku czerwca bo jak widzicie wcześniej nie dam rady.
Jeszcze raz bardo was za to przepraszam.
Anne
Przepraszam was bardzo za to,że nie ma ostatnio notatek ale szkoła i jeszcze raz szkoła.Teraz są już praktycznie ostatnie szanse na poprawianie ocen no i muszę wkuwać:(
Dodatkowo w tym miesiącu czeka mnie bardzo ważny egzamin z ratownictwa i jak go źle napisze to nie zdam do następnej klasy więc nauka do niego zabiera mi cały weekend.Myślę,że następna notatka pojawi się dopiero jakoś na początku czerwca bo jak widzicie wcześniej nie dam rady.
Jeszcze raz bardo was za to przepraszam.
Anne
wtorek, 26 kwietnia 2016
sobota, 23 kwietnia 2016
Info
Przepraszam was kochani ale nie dam rady wstawić dziś rozdziału,ponieważ mam kilka prezentacji do zrobienia i po prostu się nie wyrobię z napisaniem go.Ale postaram się aby rozdział pojawił się jutro.Jeszcze raz bardo was za to przepraszam:(
Anne
Anne
sobota, 16 kwietnia 2016
9.Ośrodek Szkoleniowy,rozmowa z Cinną i awoksa.
Hejo!
Dzisiaj specjalnie dla Płonącego Kosogłosa dodaje dłuższą notatkę:D Mam nadzieję,że się cieszycie.
Postanowiłam,że notatki będą dodawane w sobotę około godzi.23.00 przepraszam,że tak późno ale pisanie na przykład tej notatki zajęło mi cały dzień z przerwami(tak jestem takim trochę leniem).A teraz zapraszam do czytania i przede wszystkim komentowania bo to naprawdę pomaga w pisaniu:)
Anne
Kiedy jesteśmy już za zamkniętymi drzwiami, nasz rydwan jest od razu otoczony przez ekipy przygotowawcze, które gratulują nam wspaniałego wyglądu.Pomimo tego zamieszania rozglądam się i widzę,że inni trybuci patrzą na nas z spode łba.Najwidoczniej wypadliśmy bardzo dobrze i inni uczestnicy jak na przykład ci z jedynki albo dwójki są oburzeni,że to nie oni są w centrum uwagi. Nasi styliści pomagają nam zejść z rydwanów i ściągnąć płonące jeszcze peleryny.Portia gasi je jakimś aerozolem. Zauważam,że pomimo zakończenia tej całej uroczystości Katniss nadal ściska bardzo mocno moją dłoń.Ale ona również to zauważa i powoli puszcza moja rękę.Wtedy dopiero czuje jak moje palce są całe obolałe i muszę je rozmasować.W tym czasie postanawiam zagadać do dziewczyny: -Dzięki,że trzymałaś mnie cały czas.To dodało mi choć trochę pewności siebie. -Możesz być pewny,że nie rzucało się to w oczy i nikt tego na pewno nie zauważył-upewnia mnie. -A mi się wydaje,że wszyscy ludzie byli wpatrzeni w ciebie i dlatego nie zauważyli mojego zdenerwowania.Powinnaś częściej pokazywać się w płonącym stroju.Z ogniem ci do twarzy-mówiąc to uśmiecham się do niej na co ona nie pewnie całuje mnie w policzek tam gdzie znajduję się siniak. Wtedy w mojej głowie pojawiło się pytanie:CZY KATNISS JEDNAK COŚ DO MNIE CZUJE? I właśnie to pytanie przez całą drogę do Ośrodka Szkoleniowego tkwi w mojej głowie i nie mogę go z niej wypędzić. Jestem już w ośrodku i jadę windą na piętro dwunaste gdzie będziemy mieszkać aż do rozpoczęcia igrzysk.Razem z Katniss i Effie oglądamy apartament,a w miedzy czasie nasza opiekunka żali się nam,że Haymitch nie powiedział jej naszej strategi.Mówi o tym jak wychwalała nas przed sponsorami i jakie mamy słabe strony.Wspomniała też coś o tym,że węgiel zmienia się w perły co dla mnie jest totalną głupotą.Effie coś tam jeszcze mówi,ale ja skupiam się na wyglądzie całego mieszkania.Jest ono ogromnie i jest tak samo kunsztownie udekorowane jak wagony w pociągu którym jechaliśmy.Jest tu też pełno przycisków ale nie wiem jakie jest ich przeznaczenie.Effie pokazała nam nasze pokoje.Są one tak samo wspaniałe jak reszta tego niezwykłego apartamentu.Od razu idę pod prysznic w którym znowu widzę tą samą tablice z przeróżnymi opcjami co w pociągu.Trochę się z nią oswoiłem i prysznic nie sprawia mi już takiego problemu jak na początku.Czysty podchodzę do dziwnej szafy która też ma swoją tablicę i programuję ją aby wybrać dzisiejszy strój.Założyłem na siebie granatową koszulę z długim rękawem który podwijam do łokci,zwykłe czarne spodnie do tego zegarek na rękę i sportowe buty z beżowego zamszu,a przynajmniej tak pisało na tym panelu.Gotowy idę w stronę jadalni. Wchodzę do pomieszczenia i widzę jak Effie,Cinna i Portia rozmawiają o czymś na kanapie.Gdy mnie zauważają Cinna przeprasza na chwile Effie i Porie.Podchodzi do mnie i mówi: -Peeta, chodź ze mną, chcę ci coś pokazać. -Dobrze-przytakuję i razem idziemy na wyższe piętro budynku. Docieramy aż na sam dach.Widać stąd całe miasto. -Czy wolno nam tu przebywać?-pytam bo wydaje mi się to trochę dziwne gdyż nie ma tu żadnych kamer ani wysokich barierek które powstrzymały by zapewne nie jednego trybuta przed skokiem z dachu. -Jeżeli myślisz,że któreś z was mogło by skoczyć stąd to się mylisz-mówiąc to podchodzi do krawędzi i kieruję swój palec w na pozór pustą przestrzeń.Wtedy pojawia się głośny trzask i stylista gwałtownie zabiera swoją rękę. -Pole siłowe.Uwierz mi nie ma stąd żadnej ucieczki.No ale przejdźmy do tego po co cię tu zabrałem.Otóż chciałbym ci dać radę. -Jaką? -Postaraj się zaprzyjaźnić z Katniss.Wiem,że może to trudne, ale na pewno pomoże to tobie, jak i jej. -Dobrze, spróbuję.Dzięki za radę.Ale czemu zrobiłeś to tutaj a nie tam na dole? -No bo jak widzisz ja jestem stylistą,a nie waszym opiekunem ani mentorem, i nie mogę wam udzielać rad. -Aha, rozumiem. -Choć, zaraz zacznie się kolacja,a Effie nie będzie zadowolona jak się spóźnimy.-po tych słowach oboje wracamy do jadalni. Kiedy jesteśmy już z powrotem, Cinna prosi do nas Portie, aby omówić mój strój na wywiad z Caesarem Flickermanem.Udajemy się na balkon i tam rozmawiamy o stroju.Przy okazji dowiaduje się,że w końcu zaszczyci nas swą obecnością podczas kolacji Haymitch. Effie przyprowadza szatynkę i zaczynamy jeść. Służący w białej tunice podaje nam wino w kieliszkach z długimi nóżkami.W dwunastce nigdy nie piłem alkoholu i nie zmienię tego dzisiejszego wieczoru.Natomiast Katniss chwile się zastanawia, a potem bierze jeden z kieliszków do swojej ręki. Gdy jedzenie zostaje podane na stole zjawia się nasz mentor- o dziwo czysty,uczesany. No i trzeźwy.Wszyscy jemy i rozmawiamy na różne tematy. Po jakimś czasie zaczynamy rozmawiać o strojach jakie założymy na prezentację telewizyjną.Choć styliści rozmawiali ze mną już na ten temat muszą powiedzieć jeszcze pozostałym co maja nam do zaproponowania.Wtedy na stół trafia tort, który zostaje podpalony.Efekt jest niesamowity.Nigdy nie spotkałem się jeszcze z czymś takim mimo,że pracuje przy tortach ładne parę lat.Gdy tort dogasa pierwszy raz od rozpoczęcia kolacji odzywa się Katniss: -Czemu ten tory płonął?Czy ma on w sobie alkohol?-pyta i spogląda na jedną ze służących. -To ostatnie,czego mi...Och,ja ciebie znam! Skąd Katniss mogła by znać służącą z Kapitolu?Przecież nigdy tu nie była, ludzie nie mogą podróżować między dystryktami,a tym bardziej do Kapitolu.Natomiast dziewczyna do której mówiła Katniss pospiesznie zaprzeczyła ruchem głowy i odeszła od stołu.Wszyscy ze zdziwieniem spoglądamy na szatynkę i wtedy odzywa się Effie: -Kochana nie bądź śmieszna.Niby skąd miałabyś znać awoksę?Myśl logicznie. -Kto to jest awoksa?-mówi niepewnie. -Awoksa to ktoś, kto popełnił przestępstwo.Za kare ucinają im język,aby nie mogli mówić.-Wyjaśnia jej Haymitch. -Zapewne dopuściła się zdrady.Wątpię w byś mogła ją znać. -Nawet jeśli,to nie wolno ci z nimi rozmawiać.No chyba,że wydajesz im polecenia.-podkreśla Effie. -Oczywiście,że jej nie znasz.Pewnie coś ci się przewidziało. Dziewczyna niepewnie nam przytakuje: -Chyba rzeczywiście,tak tylko...-jąka się.Widać,że jednak mogła ją znać ale nie może o tym powiedzieć. Spieszę jej z pomocą.Strzelam palcami i mówię: -Delly Cartwright.Pewnie z nią ją pomyliłaś.Mi też się wydawało,że ją znam.Kubek w kubek przypomina Delly. -Oczywiście,właśnie o niej pomyślałam.To pewnie przez włosy.-podchwytuje moją sugestię. -Oczy tez wydają się podobne-dodaję. Całe napięcie które nastało zaczęło słabnąć. -No proszę, i wszystko stało się jasne.-dodaje Cinna-A wracając do tortu- to tak jest on nasączony spirytusem,ale nie ma co się martwić cały już spłonął.Zamówiłem go po to aby uczcić nasz debiut. Zjadamy tort i przechodzimy do salonu aby obejrzeć całą ceremonie w telewizji.Wszyscy trybuci wyglądają fantastycznie,ale i tak nie dorastają nam do pięt według prowadzących.Po zakończeniu pokazu odzywa się Haymitch: -Kto wpadł na pomysł żebyście trzymali się za ręce?-pyta. -Cinna-mówi Portia. -Idealnie odmierzona szczypta buntu-chwali Haymitch-Doskonale wam to wyszło. -No dobra na dzisiaj to tyle,ale jutro zaczynamy trening. Widzimy się na śniadaniu i wtedy wyjaśnię wam co od was oczekuję.A teraz idźcie już spać,dorośli chcą porozmawiać. I tym miłym akcentem od Haymitcha zmierzamy do swoich sypialni..
Dzisiaj specjalnie dla Płonącego Kosogłosa dodaje dłuższą notatkę:D Mam nadzieję,że się cieszycie.
Postanowiłam,że notatki będą dodawane w sobotę około godzi.23.00 przepraszam,że tak późno ale pisanie na przykład tej notatki zajęło mi cały dzień z przerwami(tak jestem takim trochę leniem).A teraz zapraszam do czytania i przede wszystkim komentowania bo to naprawdę pomaga w pisaniu:)
Anne
Kiedy jesteśmy już za zamkniętymi drzwiami, nasz rydwan jest od razu otoczony przez ekipy przygotowawcze, które gratulują nam wspaniałego wyglądu.Pomimo tego zamieszania rozglądam się i widzę,że inni trybuci patrzą na nas z spode łba.Najwidoczniej wypadliśmy bardzo dobrze i inni uczestnicy jak na przykład ci z jedynki albo dwójki są oburzeni,że to nie oni są w centrum uwagi. Nasi styliści pomagają nam zejść z rydwanów i ściągnąć płonące jeszcze peleryny.Portia gasi je jakimś aerozolem. Zauważam,że pomimo zakończenia tej całej uroczystości Katniss nadal ściska bardzo mocno moją dłoń.Ale ona również to zauważa i powoli puszcza moja rękę.Wtedy dopiero czuje jak moje palce są całe obolałe i muszę je rozmasować.W tym czasie postanawiam zagadać do dziewczyny: -Dzięki,że trzymałaś mnie cały czas.To dodało mi choć trochę pewności siebie. -Możesz być pewny,że nie rzucało się to w oczy i nikt tego na pewno nie zauważył-upewnia mnie. -A mi się wydaje,że wszyscy ludzie byli wpatrzeni w ciebie i dlatego nie zauważyli mojego zdenerwowania.Powinnaś częściej pokazywać się w płonącym stroju.Z ogniem ci do twarzy-mówiąc to uśmiecham się do niej na co ona nie pewnie całuje mnie w policzek tam gdzie znajduję się siniak. Wtedy w mojej głowie pojawiło się pytanie:CZY KATNISS JEDNAK COŚ DO MNIE CZUJE? I właśnie to pytanie przez całą drogę do Ośrodka Szkoleniowego tkwi w mojej głowie i nie mogę go z niej wypędzić. Jestem już w ośrodku i jadę windą na piętro dwunaste gdzie będziemy mieszkać aż do rozpoczęcia igrzysk.Razem z Katniss i Effie oglądamy apartament,a w miedzy czasie nasza opiekunka żali się nam,że Haymitch nie powiedział jej naszej strategi.Mówi o tym jak wychwalała nas przed sponsorami i jakie mamy słabe strony.Wspomniała też coś o tym,że węgiel zmienia się w perły co dla mnie jest totalną głupotą.Effie coś tam jeszcze mówi,ale ja skupiam się na wyglądzie całego mieszkania.Jest ono ogromnie i jest tak samo kunsztownie udekorowane jak wagony w pociągu którym jechaliśmy.Jest tu też pełno przycisków ale nie wiem jakie jest ich przeznaczenie.Effie pokazała nam nasze pokoje.Są one tak samo wspaniałe jak reszta tego niezwykłego apartamentu.Od razu idę pod prysznic w którym znowu widzę tą samą tablice z przeróżnymi opcjami co w pociągu.Trochę się z nią oswoiłem i prysznic nie sprawia mi już takiego problemu jak na początku.Czysty podchodzę do dziwnej szafy która też ma swoją tablicę i programuję ją aby wybrać dzisiejszy strój.Założyłem na siebie granatową koszulę z długim rękawem który podwijam do łokci,zwykłe czarne spodnie do tego zegarek na rękę i sportowe buty z beżowego zamszu,a przynajmniej tak pisało na tym panelu.Gotowy idę w stronę jadalni. Wchodzę do pomieszczenia i widzę jak Effie,Cinna i Portia rozmawiają o czymś na kanapie.Gdy mnie zauważają Cinna przeprasza na chwile Effie i Porie.Podchodzi do mnie i mówi: -Peeta, chodź ze mną, chcę ci coś pokazać. -Dobrze-przytakuję i razem idziemy na wyższe piętro budynku. Docieramy aż na sam dach.Widać stąd całe miasto. -Czy wolno nam tu przebywać?-pytam bo wydaje mi się to trochę dziwne gdyż nie ma tu żadnych kamer ani wysokich barierek które powstrzymały by zapewne nie jednego trybuta przed skokiem z dachu. -Jeżeli myślisz,że któreś z was mogło by skoczyć stąd to się mylisz-mówiąc to podchodzi do krawędzi i kieruję swój palec w na pozór pustą przestrzeń.Wtedy pojawia się głośny trzask i stylista gwałtownie zabiera swoją rękę. -Pole siłowe.Uwierz mi nie ma stąd żadnej ucieczki.No ale przejdźmy do tego po co cię tu zabrałem.Otóż chciałbym ci dać radę. -Jaką? -Postaraj się zaprzyjaźnić z Katniss.Wiem,że może to trudne, ale na pewno pomoże to tobie, jak i jej. -Dobrze, spróbuję.Dzięki za radę.Ale czemu zrobiłeś to tutaj a nie tam na dole? -No bo jak widzisz ja jestem stylistą,a nie waszym opiekunem ani mentorem, i nie mogę wam udzielać rad. -Aha, rozumiem. -Choć, zaraz zacznie się kolacja,a Effie nie będzie zadowolona jak się spóźnimy.-po tych słowach oboje wracamy do jadalni. Kiedy jesteśmy już z powrotem, Cinna prosi do nas Portie, aby omówić mój strój na wywiad z Caesarem Flickermanem.Udajemy się na balkon i tam rozmawiamy o stroju.Przy okazji dowiaduje się,że w końcu zaszczyci nas swą obecnością podczas kolacji Haymitch. Effie przyprowadza szatynkę i zaczynamy jeść. Służący w białej tunice podaje nam wino w kieliszkach z długimi nóżkami.W dwunastce nigdy nie piłem alkoholu i nie zmienię tego dzisiejszego wieczoru.Natomiast Katniss chwile się zastanawia, a potem bierze jeden z kieliszków do swojej ręki. Gdy jedzenie zostaje podane na stole zjawia się nasz mentor- o dziwo czysty,uczesany. No i trzeźwy.Wszyscy jemy i rozmawiamy na różne tematy. Po jakimś czasie zaczynamy rozmawiać o strojach jakie założymy na prezentację telewizyjną.Choć styliści rozmawiali ze mną już na ten temat muszą powiedzieć jeszcze pozostałym co maja nam do zaproponowania.Wtedy na stół trafia tort, który zostaje podpalony.Efekt jest niesamowity.Nigdy nie spotkałem się jeszcze z czymś takim mimo,że pracuje przy tortach ładne parę lat.Gdy tort dogasa pierwszy raz od rozpoczęcia kolacji odzywa się Katniss: -Czemu ten tory płonął?Czy ma on w sobie alkohol?-pyta i spogląda na jedną ze służących. -To ostatnie,czego mi...Och,ja ciebie znam! Skąd Katniss mogła by znać służącą z Kapitolu?Przecież nigdy tu nie była, ludzie nie mogą podróżować między dystryktami,a tym bardziej do Kapitolu.Natomiast dziewczyna do której mówiła Katniss pospiesznie zaprzeczyła ruchem głowy i odeszła od stołu.Wszyscy ze zdziwieniem spoglądamy na szatynkę i wtedy odzywa się Effie: -Kochana nie bądź śmieszna.Niby skąd miałabyś znać awoksę?Myśl logicznie. -Kto to jest awoksa?-mówi niepewnie. -Awoksa to ktoś, kto popełnił przestępstwo.Za kare ucinają im język,aby nie mogli mówić.-Wyjaśnia jej Haymitch. -Zapewne dopuściła się zdrady.Wątpię w byś mogła ją znać. -Nawet jeśli,to nie wolno ci z nimi rozmawiać.No chyba,że wydajesz im polecenia.-podkreśla Effie. -Oczywiście,że jej nie znasz.Pewnie coś ci się przewidziało. Dziewczyna niepewnie nam przytakuje: -Chyba rzeczywiście,tak tylko...-jąka się.Widać,że jednak mogła ją znać ale nie może o tym powiedzieć. Spieszę jej z pomocą.Strzelam palcami i mówię: -Delly Cartwright.Pewnie z nią ją pomyliłaś.Mi też się wydawało,że ją znam.Kubek w kubek przypomina Delly. -Oczywiście,właśnie o niej pomyślałam.To pewnie przez włosy.-podchwytuje moją sugestię. -Oczy tez wydają się podobne-dodaję. Całe napięcie które nastało zaczęło słabnąć. -No proszę, i wszystko stało się jasne.-dodaje Cinna-A wracając do tortu- to tak jest on nasączony spirytusem,ale nie ma co się martwić cały już spłonął.Zamówiłem go po to aby uczcić nasz debiut. Zjadamy tort i przechodzimy do salonu aby obejrzeć całą ceremonie w telewizji.Wszyscy trybuci wyglądają fantastycznie,ale i tak nie dorastają nam do pięt według prowadzących.Po zakończeniu pokazu odzywa się Haymitch: -Kto wpadł na pomysł żebyście trzymali się za ręce?-pyta. -Cinna-mówi Portia. -Idealnie odmierzona szczypta buntu-chwali Haymitch-Doskonale wam to wyszło. -No dobra na dzisiaj to tyle,ale jutro zaczynamy trening. Widzimy się na śniadaniu i wtedy wyjaśnię wam co od was oczekuję.A teraz idźcie już spać,dorośli chcą porozmawiać. I tym miłym akcentem od Haymitcha zmierzamy do swoich sypialni..
sobota, 9 kwietnia 2016
8.Parada Trybutów
Hej!
Dzisiaj nie mam dla was nic ciekawego do powiedzenia więc zapraszam do czytania i komentowania bo to bardzo mnie motywuje.
Anne
Jestem już gotowy do Parady Trybutów.Wraz z Portią i moja ekipą przygotowawczą zmierzamy do miejsca gdzie mamy spotkać się z Katniss i jej stylistą oraz ekipą.Gdy jestem już na miejscu pierwsze co zwraca moją uwagę to brunetka w podobny stroju do mojego.Wygląda pięknie.Kiedy mnie zauważa na jej twarzy pojawia się delikatny uśmiech.Podchodzę do niej ale nie mogę wydusić z siebie żadnego słowa.W ciszy razem zmierzamy do niższych poziomów Centrum Odnowy aby ustawić się w przygotowanych tam rydwanach.Na miejscu zostaje poinformowany,że nasze peleryny będą się palić sztucznym ogniem.Ustawieni już w rydwanach czekamy,aż nasz ruszy.Nasi styliści zostawili nas samych,ponieważ chcieli zamienić ze sobą słówko na osobności.Wtedy nie spodziewanie odzywa się Katniss:
-Co o tym myślisz?-szepcze do mnie,a ja nie za bardzo rozumiem o co jej chodzi.Dziewczyna śpieszy więc z wyjaśnieniem-O ogniu?
Na samą myśl o tym przechodzi mnie gęsia skórka.
-Zedrę z ciebie pelerynę,jeśli ty zedrzesz moją-mówię.
-Umowa stoi.
Słowa Katniss uspokoiły mnie trochę i już tak bardzo się nie stresuje.Ale brunetka kontynuuje dalej rozmowę.
-Wiem,że obiecaliśmy Haymitchowi robić to co nam każą,ale nie przemyślał chyba wszystkiego.
-A tak na marginesie to gdzie on właściwie jest?-zastanawiam się bo dawno go nie widziałem-Nie powinien nas bronić przed wszelkimi niebezpieczeństwami?
-Pewnie jest pijany,więc lepiej żeby tu się nie pokazywał-zauważa Katniss,a ja się z nią w stu procentach zgadzam.
I w tym momencie oboje wybuchamy śmiechem.W sumie to dobrze,że dziewczynie dopisuje humor.Postaram się zapamiętać ten obrazek do końca mojego życia.W dwunastce rzadko było można zobaczyć ją uśmiechniętą.
Nagle słychać muzykę,a wielkie drzwi przed nami otwierają się i wtedy rusza pierwszy rydwan następnie drugi,potem kolejny i kolejny,a na samym końcu nasz.Szybko podbiega do nas Cinna i podpala pelerynę Katniss oraz moją.Mówi coś o tym,że mamy trzymać wysoko głowę i się uśmiechać do publiczności.Rydwan rusza.Stylista brunetki macha do nas rękami,dziewczyna patrzy na niego i po chwili mówi do mnie:
-O co mu chodzi?
-Chyba chce żebyśmy złapali się za ręce-odpowiadam i łapie ją za prawą rękę.
Patrzy na mnie nie pewnie.Oboje jeszcze raz spoglądamy na Cinne który pokazuje kciuki w górę co ma oznaczać,że o to mu chodziło.
Ludzie którzy znajdują się na placu zwracają swój wzrok ku nam.I w tym momencie jakby na zawołanie wszyscy krzyczą DWUNASTKA!! i zaczynają klaskać.Idę wtedy za radą stylisty macham do publiczności.Zauważam,że Katniss też to podłapała i również do nich macha.Czuje jak kurczowo trzyma się mojej prawej reki ale to dobrze przynajmniej nie spadniemy.Ktoś posyła w naszą stronę róże.Złapała ją Katniss i posłała kila całusów w stronę publiczności co wprawiło ich wszystkich w zachwyt.
Jesteśmy już na Rynku.W tej właśnie chwili uścisk w mojej ręce się rozluźnia,Postanawiam zareagować:
-Nie puszczaj mnie.Proszę.Inaczej spadnę z tego rydwanu.
-W porządku-przytakuje dziewczyna a mi od razu robi się lepiej.
Podjeżdżamy pod Pałac Prezydencki gdzie czeka już na nas Snow.Muzyka cichnie, a prezydent wygłasza przemówienie.Tradycyjnie każdy dystrykt dostaje chwile na zaprezentowanie twarzy swoich trybutów.Kamera i tak przez większość czasu była skierowana na nas nawet wtedy kiedy gasły światła.Następnie robimy jeszcze jedno kółko wokół Rynku i znikamy w Ośrodku Szkoleniowym.
Dzisiaj nie mam dla was nic ciekawego do powiedzenia więc zapraszam do czytania i komentowania bo to bardzo mnie motywuje.
Anne
Jestem już gotowy do Parady Trybutów.Wraz z Portią i moja ekipą przygotowawczą zmierzamy do miejsca gdzie mamy spotkać się z Katniss i jej stylistą oraz ekipą.Gdy jestem już na miejscu pierwsze co zwraca moją uwagę to brunetka w podobny stroju do mojego.Wygląda pięknie.Kiedy mnie zauważa na jej twarzy pojawia się delikatny uśmiech.Podchodzę do niej ale nie mogę wydusić z siebie żadnego słowa.W ciszy razem zmierzamy do niższych poziomów Centrum Odnowy aby ustawić się w przygotowanych tam rydwanach.Na miejscu zostaje poinformowany,że nasze peleryny będą się palić sztucznym ogniem.Ustawieni już w rydwanach czekamy,aż nasz ruszy.Nasi styliści zostawili nas samych,ponieważ chcieli zamienić ze sobą słówko na osobności.Wtedy nie spodziewanie odzywa się Katniss:
-Co o tym myślisz?-szepcze do mnie,a ja nie za bardzo rozumiem o co jej chodzi.Dziewczyna śpieszy więc z wyjaśnieniem-O ogniu?
Na samą myśl o tym przechodzi mnie gęsia skórka.
-Zedrę z ciebie pelerynę,jeśli ty zedrzesz moją-mówię.
-Umowa stoi.
Słowa Katniss uspokoiły mnie trochę i już tak bardzo się nie stresuje.Ale brunetka kontynuuje dalej rozmowę.
-Wiem,że obiecaliśmy Haymitchowi robić to co nam każą,ale nie przemyślał chyba wszystkiego.
-A tak na marginesie to gdzie on właściwie jest?-zastanawiam się bo dawno go nie widziałem-Nie powinien nas bronić przed wszelkimi niebezpieczeństwami?
-Pewnie jest pijany,więc lepiej żeby tu się nie pokazywał-zauważa Katniss,a ja się z nią w stu procentach zgadzam.
I w tym momencie oboje wybuchamy śmiechem.W sumie to dobrze,że dziewczynie dopisuje humor.Postaram się zapamiętać ten obrazek do końca mojego życia.W dwunastce rzadko było można zobaczyć ją uśmiechniętą.
Nagle słychać muzykę,a wielkie drzwi przed nami otwierają się i wtedy rusza pierwszy rydwan następnie drugi,potem kolejny i kolejny,a na samym końcu nasz.Szybko podbiega do nas Cinna i podpala pelerynę Katniss oraz moją.Mówi coś o tym,że mamy trzymać wysoko głowę i się uśmiechać do publiczności.Rydwan rusza.Stylista brunetki macha do nas rękami,dziewczyna patrzy na niego i po chwili mówi do mnie:
-O co mu chodzi?
-Chyba chce żebyśmy złapali się za ręce-odpowiadam i łapie ją za prawą rękę.
Patrzy na mnie nie pewnie.Oboje jeszcze raz spoglądamy na Cinne który pokazuje kciuki w górę co ma oznaczać,że o to mu chodziło.
Ludzie którzy znajdują się na placu zwracają swój wzrok ku nam.I w tym momencie jakby na zawołanie wszyscy krzyczą DWUNASTKA!! i zaczynają klaskać.Idę wtedy za radą stylisty macham do publiczności.Zauważam,że Katniss też to podłapała i również do nich macha.Czuje jak kurczowo trzyma się mojej prawej reki ale to dobrze przynajmniej nie spadniemy.Ktoś posyła w naszą stronę róże.Złapała ją Katniss i posłała kila całusów w stronę publiczności co wprawiło ich wszystkich w zachwyt.
Jesteśmy już na Rynku.W tej właśnie chwili uścisk w mojej ręce się rozluźnia,Postanawiam zareagować:
-Nie puszczaj mnie.Proszę.Inaczej spadnę z tego rydwanu.
-W porządku-przytakuje dziewczyna a mi od razu robi się lepiej.
Podjeżdżamy pod Pałac Prezydencki gdzie czeka już na nas Snow.Muzyka cichnie, a prezydent wygłasza przemówienie.Tradycyjnie każdy dystrykt dostaje chwile na zaprezentowanie twarzy swoich trybutów.Kamera i tak przez większość czasu była skierowana na nas nawet wtedy kiedy gasły światła.Następnie robimy jeszcze jedno kółko wokół Rynku i znikamy w Ośrodku Szkoleniowym.
czwartek, 24 marca 2016
7.Ekipa przygotowawcza i stylistka
Hejo!Dzisiaj chciałam wam tylko życzyć Wesołych Świąt!I bez zbędnego przeciągania zapraszam do czytania i komentowania.
Anne
Jestem w pokoju w którym ma pojawić się mój stylista.Ale zamiast niego stoją przede mną trzy dziwnie wyglądające postacie.Pierwsza przedstawia się jako Marin.Jej skóra jest wypełniona różnymi tatuażami,a w prawym uchu ma chyba około siedmiu kolczyków.Następnie słyszę dwa imiona Dan i Ben.Mówią,że są braćmi bliźniakami,ale tylko w minimalnym stopniu są do siebie podobni.Dan ma ciało w kolorze niebieskim ze wzorkami na powiekach,a Ben przypomina psa.Na szyi ma obroże z kolcami,szpiczaste uszy i nos koloru czarnego.Cała trójka jest ubrana w jak mi się wydaje roboczy strój.Po krótkiej ciszy która nastała postanawiam się odezwać:
-Ja jestem Peeta
-Wiemy,a my jesteśmy twoją ekipom przygotowawczą i zaraz się tobą zajmiemy-odzywają się chórem Marin,Ben i Dan.
Po chwili jestem już w Centrum Odnowy, a moja ekipa od razu bierze się do roboty.Najpierw zaczynają od twarzy i wtedy odzywa się Dan:
-Po pierwsze nie możesz mieć zarostu bo wygląda to nieestetycznie u takiego młodego chłopaka jak ty albo ja-po tych słowach wyciągnął strzykawkę z fioletowym płynem w środku i bardzo cienką oraz krótką igłą.Haymitch radził żeby robić to co każą więc tak zrobiłem.Gdy było po wszystkim nasmarowali moja twarz kremem który miał niby uśmierzyć ból ale i tak był on dość odczuwalny.Potem wykąpali mnie w różnych płynach.W między czasie moja ekipa plotkowała o makijażu,paznokciach i najnowszych trendach w Kapitolu.Myślałem,że umrą zaraz z nudów.
Po kąpieli Marin zajęła się moimi włosami.Najpierw je przycięła przy okazji narzekając na to jakie to one są zaniedbane i nałożyła na nie jakiś płyn.Kiedy wszystkie zabiegi dobiegły końca dostałem szlafrok i zostałem zaprowadzony do innego pomieszczenia.A tam już ktoś na mnie czekał.Była to kobieta o krótkich,puszystych blond włosach.Miała czarne,długie rzęsy i oczy koloru piwnego.Wstała z wielkiej kanapy i podeszła do mnie:
-Witam cię jestem Portia i będę twoją stylistką
-Cześć ja mam na imię Peeta-odparłem.
-Zdejmij szlafrok muszę się tobie dobrze przyjrzeć.
Zrobiłem co kazała,a potem zaczęła chodzić dookoła mnie lustrując oczami każdą
część mojego ciała.
-Możesz się już ubrać-powiedziała i usiadła z powrotem na swoje miejsce.
-Usiądź koło mnie-powiedziała pokazując przy tym ręką na miejsce obok.Wtedy stylistka naciska przycisk obok stoły który zaczyna się rozsuwać.Pojawiają się wtedy przeróżne potrawy.
-Proszę jedz.Pewnie jesteś głodny-mówi i bierze kawałek ciasta truskawkowego.Ja również biorę kawałek tego samego ciasta.Jemy w ciszy.Ostatni kawałek ciasta znika z talerza Porti.
-Peeta musimy ustalić co założysz na paradę trybutów.
-Z tego co się orientuje każdy trybut musi mieć na sobie strój który będzie w stylu danego dystryktu.
-To wiem.Rozmawiałam na ten temat z Cinną i zgodnie ustaliliśmy,że razem z Katniss musicie mieć podobne stroje,ale nie jesteśmy za pomysłami z poprzednich Igrzysk.
-Kim jest Cinna?
-Jest on stylistą Katniss.A wracając do stroju.Wasz dystrykt jest górniczy co nie?
-No tak
- Czyli jak się domyślasz wasz strój będzie czarny jak węgiel.
-Jak co roku.
-A co robi się z węglem?
-Pali się nim w kominku
-No to już wiesz jak będzie miej więcej wyglądał twój strój.
-Będzie płonąć
-O tuż to.Jak już wszystko sobie ustaliliśmy to idź do ekipy przygotowawczej przygotować się na Paradę trybutów.Widzimy się na Głównym Rynku.
-To do zobaczenia
-Do zobaczenia
I Portia odprowadza mnie do ekipy,a sama znika za następnymi drzwiami.
Anne
Jestem w pokoju w którym ma pojawić się mój stylista.Ale zamiast niego stoją przede mną trzy dziwnie wyglądające postacie.Pierwsza przedstawia się jako Marin.Jej skóra jest wypełniona różnymi tatuażami,a w prawym uchu ma chyba około siedmiu kolczyków.Następnie słyszę dwa imiona Dan i Ben.Mówią,że są braćmi bliźniakami,ale tylko w minimalnym stopniu są do siebie podobni.Dan ma ciało w kolorze niebieskim ze wzorkami na powiekach,a Ben przypomina psa.Na szyi ma obroże z kolcami,szpiczaste uszy i nos koloru czarnego.Cała trójka jest ubrana w jak mi się wydaje roboczy strój.Po krótkiej ciszy która nastała postanawiam się odezwać:
-Ja jestem Peeta
-Wiemy,a my jesteśmy twoją ekipom przygotowawczą i zaraz się tobą zajmiemy-odzywają się chórem Marin,Ben i Dan.
Po chwili jestem już w Centrum Odnowy, a moja ekipa od razu bierze się do roboty.Najpierw zaczynają od twarzy i wtedy odzywa się Dan:
-Po pierwsze nie możesz mieć zarostu bo wygląda to nieestetycznie u takiego młodego chłopaka jak ty albo ja-po tych słowach wyciągnął strzykawkę z fioletowym płynem w środku i bardzo cienką oraz krótką igłą.Haymitch radził żeby robić to co każą więc tak zrobiłem.Gdy było po wszystkim nasmarowali moja twarz kremem który miał niby uśmierzyć ból ale i tak był on dość odczuwalny.Potem wykąpali mnie w różnych płynach.W między czasie moja ekipa plotkowała o makijażu,paznokciach i najnowszych trendach w Kapitolu.Myślałem,że umrą zaraz z nudów.
Po kąpieli Marin zajęła się moimi włosami.Najpierw je przycięła przy okazji narzekając na to jakie to one są zaniedbane i nałożyła na nie jakiś płyn.Kiedy wszystkie zabiegi dobiegły końca dostałem szlafrok i zostałem zaprowadzony do innego pomieszczenia.A tam już ktoś na mnie czekał.Była to kobieta o krótkich,puszystych blond włosach.Miała czarne,długie rzęsy i oczy koloru piwnego.Wstała z wielkiej kanapy i podeszła do mnie:
-Witam cię jestem Portia i będę twoją stylistką
-Cześć ja mam na imię Peeta-odparłem.
-Zdejmij szlafrok muszę się tobie dobrze przyjrzeć.
Zrobiłem co kazała,a potem zaczęła chodzić dookoła mnie lustrując oczami każdą
część mojego ciała.
-Możesz się już ubrać-powiedziała i usiadła z powrotem na swoje miejsce.
-Usiądź koło mnie-powiedziała pokazując przy tym ręką na miejsce obok.Wtedy stylistka naciska przycisk obok stoły który zaczyna się rozsuwać.Pojawiają się wtedy przeróżne potrawy.
-Proszę jedz.Pewnie jesteś głodny-mówi i bierze kawałek ciasta truskawkowego.Ja również biorę kawałek tego samego ciasta.Jemy w ciszy.Ostatni kawałek ciasta znika z talerza Porti.
-Peeta musimy ustalić co założysz na paradę trybutów.
-Z tego co się orientuje każdy trybut musi mieć na sobie strój który będzie w stylu danego dystryktu.
-To wiem.Rozmawiałam na ten temat z Cinną i zgodnie ustaliliśmy,że razem z Katniss musicie mieć podobne stroje,ale nie jesteśmy za pomysłami z poprzednich Igrzysk.
-Kim jest Cinna?
-Jest on stylistą Katniss.A wracając do stroju.Wasz dystrykt jest górniczy co nie?
-No tak
- Czyli jak się domyślasz wasz strój będzie czarny jak węgiel.
-Jak co roku.
-A co robi się z węglem?
-Pali się nim w kominku
-No to już wiesz jak będzie miej więcej wyglądał twój strój.
-Będzie płonąć
-O tuż to.Jak już wszystko sobie ustaliliśmy to idź do ekipy przygotowawczej przygotować się na Paradę trybutów.Widzimy się na Głównym Rynku.
-To do zobaczenia
-Do zobaczenia
I Portia odprowadza mnie do ekipy,a sama znika za następnymi drzwiami.
czwartek, 10 marca 2016
6.Pierwsza wizyta w Kapitolu.
Hej!Wykorzystując to,że jestem chora napisałam dla was w końcu rozdział.Już po raz któryś przepraszam za moją nie obecność ale szkoła utrudnia mi prowadzenie bloga.Notatka krótka bo jak wspomniałam jestem chora i źle się czyje.No ale chciałam wstawić cokolwiek.Ale spokojnie nie poddam się!To tyle,a teraz zapraszam do czytania i komentowania:)
Anne
Gdy oboje jesteśmy już na miejscu wskazanym przez Haymitcha on najpierw nas okrąża,a potem zaczyna macać nasze mięśnie rąk,brzucha i nóg oraz ogląda nasze twarze po czym mówi:
-Nie jesteście bez szans.Wygląda na to,że macie niezłą kondycje.Jak odwiedzicie swoich stylistów będzie z was całkiem niezła para.
Nie mam zamiaru protestować,Katniss najwyraźniej też nie będzie wykłócać się z mentorem.
-No to w takim układzie najwyraźniej jakoś się dogadamy-uznał Haymitch-Wy nie będziecie przeszkadzać mi w piciu,a ja postaram się być na tyle trzeźwym,żeby wam pomóc.Musicie jedynie robić to co wam karze.
Taka sobie ta umowa,no ale nie mam wyboru jeśli chce żeby Katniss przeżyła to muszę się zgodzić.
-Zgoda.Skora ma pan nas wspierać ,to proszę nam doradzić co powinniśmy zrobić na arenie.Jaka jest najlepsza strategia przy Rogu Obfitości,jeśli ktoś...
-Pomału.Za chwile wjedziemy na dworzec.Następnie zajmą się wami styliści.To co zobaczycie na pewno wam się nie spodoba,ale nie możecie protestować.
-Zaraz,zaraz...-odzywa się brunetka,Najwyraźniej ten pomysł się jej nie spodobał.
-Żadne zaraz.Nikomu nie wolno protestować-powtarza Haymitch.
Podchodzi do stołu bierze butelkę i wychodzi z wagonu.Chwile później nastaje ciemność.Zapewne wjechaliśmy do tunelu który prowadzi do stolicy Panem.W przedziale nastała kompletna cisza.Podróż przez ciemny tunel dłuży się nie ubłagalnie.W końcu pociąg zwalnia,a naszym oczom ukazuje się miasto które dotąd mogłem podziwiać tylko w ekranie telewizora.Natychmiast podchodzimy razem do okna i podziwiamy niezwykłe budynki lśniące różnymi kolorami.Między budynkami przechadzają się dziwnie ubrani ludzie.Mają kolorowe peruki,różne barwy skóry,dziwacznie pomalowane twarze,a kolory ich ubiorów są sztuczne co sprawia,że czuje się nieswojo.Wjeżdżamy na dworzec a tam pełno tych nietypowych ludzi.Mimo tego ja zostaję przy oknie i zaczynam machać i uśmiechać się do rozradowanego tłumu.Z resztą co mi szkodzi,a nóż może któryś z nich jest sponsorem.Ale Katniss bez wahania odchodzi od okna z widocznym obrzydzeniem na twarzy.Gdy jesteśmy już na peronie nie ma tam nikogo więc przestaje machać,a uśmiech znika z mojej twarzy.Kontem oka widzę,że dziewczyna na mnie patrzy wzrószam więc ramionami i mówię:
-Kto wie?Ktoś z nich może byś bogaty.
Po tych słowach dziewczyna zamiera i rozmyśla o czymś.Wszyscy wychodzimy z pociągu i zmierzamy do stylistów aby się nami zajęli.
Anne
Gdy oboje jesteśmy już na miejscu wskazanym przez Haymitcha on najpierw nas okrąża,a potem zaczyna macać nasze mięśnie rąk,brzucha i nóg oraz ogląda nasze twarze po czym mówi:
-Nie jesteście bez szans.Wygląda na to,że macie niezłą kondycje.Jak odwiedzicie swoich stylistów będzie z was całkiem niezła para.
Nie mam zamiaru protestować,Katniss najwyraźniej też nie będzie wykłócać się z mentorem.
-No to w takim układzie najwyraźniej jakoś się dogadamy-uznał Haymitch-Wy nie będziecie przeszkadzać mi w piciu,a ja postaram się być na tyle trzeźwym,żeby wam pomóc.Musicie jedynie robić to co wam karze.
Taka sobie ta umowa,no ale nie mam wyboru jeśli chce żeby Katniss przeżyła to muszę się zgodzić.
-Zgoda.Skora ma pan nas wspierać ,to proszę nam doradzić co powinniśmy zrobić na arenie.Jaka jest najlepsza strategia przy Rogu Obfitości,jeśli ktoś...
-Pomału.Za chwile wjedziemy na dworzec.Następnie zajmą się wami styliści.To co zobaczycie na pewno wam się nie spodoba,ale nie możecie protestować.
-Zaraz,zaraz...-odzywa się brunetka,Najwyraźniej ten pomysł się jej nie spodobał.
-Żadne zaraz.Nikomu nie wolno protestować-powtarza Haymitch.
Podchodzi do stołu bierze butelkę i wychodzi z wagonu.Chwile później nastaje ciemność.Zapewne wjechaliśmy do tunelu który prowadzi do stolicy Panem.W przedziale nastała kompletna cisza.Podróż przez ciemny tunel dłuży się nie ubłagalnie.W końcu pociąg zwalnia,a naszym oczom ukazuje się miasto które dotąd mogłem podziwiać tylko w ekranie telewizora.Natychmiast podchodzimy razem do okna i podziwiamy niezwykłe budynki lśniące różnymi kolorami.Między budynkami przechadzają się dziwnie ubrani ludzie.Mają kolorowe peruki,różne barwy skóry,dziwacznie pomalowane twarze,a kolory ich ubiorów są sztuczne co sprawia,że czuje się nieswojo.Wjeżdżamy na dworzec a tam pełno tych nietypowych ludzi.Mimo tego ja zostaję przy oknie i zaczynam machać i uśmiechać się do rozradowanego tłumu.Z resztą co mi szkodzi,a nóż może któryś z nich jest sponsorem.Ale Katniss bez wahania odchodzi od okna z widocznym obrzydzeniem na twarzy.Gdy jesteśmy już na peronie nie ma tam nikogo więc przestaje machać,a uśmiech znika z mojej twarzy.Kontem oka widzę,że dziewczyna na mnie patrzy wzrószam więc ramionami i mówię:
-Kto wie?Ktoś z nich może byś bogaty.
Po tych słowach dziewczyna zamiera i rozmyśla o czymś.Wszyscy wychodzimy z pociągu i zmierzamy do stylistów aby się nami zajęli.
poniedziałek, 29 lutego 2016
Hej!Wiem,że cały czas przepraszam za moją nie obecność ale ciągle coś mi w szkole dokładają.A jak zaplanuje sobie napisanie rozdziału to nauczyciele mówi ,,No to w piątek zrobimy kartkówkę'' i tak cały mój mizerny pran idzie się walić.Jeszcze nie mam czasu nawet w weekend bo mam taka klasę (jakby ktoś chciał wiedzieć to jestem w klasie ratownictwa medycznego),że wtedy mamy jakieś uroczystości i muszę na nich być.Ale obiecuje,że jak tylko znajdę czas to wstawię rozdział.(Nigdy się nie poddam:D)
Anne
Anne
wtorek, 23 lutego 2016
środa, 17 lutego 2016
piątek, 12 lutego 2016
5.Rada.
Witam!W tym tygodniu kończą mi się już ferie:( Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział ale dam wam znać kiedy to będzie.I to tyle informacji na dzisiaj,więc zapraszam do czytania i komentowania:)
Anne
Za Katniss pojawia się naburmuszona Effie.Widocznie nie jest zadowolona z widoku Haymitcha po wczorajszej akcji.Mija ją i siada do stołu,a zaraz po niej brunetka.Od razu pojawiają się przednią te same potrawy i napije co ja dostałem.Po jej minie widzę,że zastanawia się co to jest gorąca czekolada.Najwidoczniej nie miała nigdy z nią do czynienia ale nie dziwi mnie to w końcu nie miała na nią pieniędzy.Postanawiam jej pomóc z odgadnięciem nazwy tego napoju.
-To gorąca czekolada-spojrzała na mnie pytającym wzrokiem więc dodałem:-Smaczna.
Dziewczyna bierze łyk napoju.Widać,że jej zasmakował bo po chwili odstawia już pustą filiżankę.Odrywam wzrok od niej i zjadam najpierw to co mam na talerzu,a dopiero potem biorę się za czekoladę.Biorę bułkę i maczam jej kawałki w napoju bo tak najbardziej lubię ją jeść.W ciszy jemy,a Haymitch pije co najwidoczniej nie podoba się Katniss na co wskazuje wyraz jej twarzy.Po chwili słyszę jak zwraca się do mentora.
-Podobno ma pan udzielać nam rad-po czym mentor odpowiada-Oto rada.Nie dajcie się zabić-po tych słowach zaczyna się śmiać.Wymieniamy z Katniss spojrzenia ale ona szybko odwraca swój wzrok.Tymi słowami ten pijak mnie zdenerwował.Jak on w ogóle śmie śmiać się z naszego nieszczęścia.Z napływu emocji mówię:
-Jakie to śmieszne-i wytracam z jego ręki szklankę z jakimś czerwonym alkoholem.Szklanka z hukiem uderza o podłogę i rozbija się na kawałki,a napój rozlewa się po panelach.Spoglądam ponownie na mentora i oznajmia:
-Ale nie dla nas.
Haymitch patrzy na mnie z ognikami w oczach i uderza z całej siły w szczękę co zwala mnie z krzesła.Widzę,że chce się sięgnąć po kolejną szklankę alkoholu ale brunetka skutecznie mu to utrudniła wbijając nóż w stół tak,że ostrze ląduje pomiędzy palcami Haymitch.Zdziwiony siada na krześle i patrzy raz na nią raz na mnie.
-I co to ma być?-mówi i potem dodaje-W tym roku trafili mi się wojownicy?
Podnoszę się z podłogi nie zwracają uwagi na słowa mentora i biorę garść lodu z misy na owoce.
Chce przyłożyć lód na obolałą szczękę ale Haymitch mnie powstrzymuje.
-Nie.Niech się zrobi siniak.Widzowie uznają,że wdałeś się w bójkę z innym trybutem,zanim jeszcze wszedłeś na arenę.
-To wbrew zasadom-oznajmiam.
-Tylko jeśli cię przyłapią.Siniak będzie świadczył o tym,że walczyłeś,a w dodatku nie dałeś się złapać.Dobrze się składa.-następnie zwraca się do Katniss-Potrafisz zrobić z tym nożem coś więcej poza dziurawieniem stoły?
Dziewczyna wydobywa nóż ze stołu i rzuca nim w boazerie ale trafia idealnie w szczelinę między deskami.Wtedy mentor woła nas do siebie.
-Podejdźcie tu.Oboje.-i wskazuje głową na środek przedziału.Najwidoczniej nasza dociekliwość sprawiła,że postanowił nam pomóc.Oboje zmierzamy w stronę środka pomieszczenia.
Anne
Za Katniss pojawia się naburmuszona Effie.Widocznie nie jest zadowolona z widoku Haymitcha po wczorajszej akcji.Mija ją i siada do stołu,a zaraz po niej brunetka.Od razu pojawiają się przednią te same potrawy i napije co ja dostałem.Po jej minie widzę,że zastanawia się co to jest gorąca czekolada.Najwidoczniej nie miała nigdy z nią do czynienia ale nie dziwi mnie to w końcu nie miała na nią pieniędzy.Postanawiam jej pomóc z odgadnięciem nazwy tego napoju.
-To gorąca czekolada-spojrzała na mnie pytającym wzrokiem więc dodałem:-Smaczna.
Dziewczyna bierze łyk napoju.Widać,że jej zasmakował bo po chwili odstawia już pustą filiżankę.Odrywam wzrok od niej i zjadam najpierw to co mam na talerzu,a dopiero potem biorę się za czekoladę.Biorę bułkę i maczam jej kawałki w napoju bo tak najbardziej lubię ją jeść.W ciszy jemy,a Haymitch pije co najwidoczniej nie podoba się Katniss na co wskazuje wyraz jej twarzy.Po chwili słyszę jak zwraca się do mentora.
-Podobno ma pan udzielać nam rad-po czym mentor odpowiada-Oto rada.Nie dajcie się zabić-po tych słowach zaczyna się śmiać.Wymieniamy z Katniss spojrzenia ale ona szybko odwraca swój wzrok.Tymi słowami ten pijak mnie zdenerwował.Jak on w ogóle śmie śmiać się z naszego nieszczęścia.Z napływu emocji mówię:
-Jakie to śmieszne-i wytracam z jego ręki szklankę z jakimś czerwonym alkoholem.Szklanka z hukiem uderza o podłogę i rozbija się na kawałki,a napój rozlewa się po panelach.Spoglądam ponownie na mentora i oznajmia:
-Ale nie dla nas.
Haymitch patrzy na mnie z ognikami w oczach i uderza z całej siły w szczękę co zwala mnie z krzesła.Widzę,że chce się sięgnąć po kolejną szklankę alkoholu ale brunetka skutecznie mu to utrudniła wbijając nóż w stół tak,że ostrze ląduje pomiędzy palcami Haymitch.Zdziwiony siada na krześle i patrzy raz na nią raz na mnie.
-I co to ma być?-mówi i potem dodaje-W tym roku trafili mi się wojownicy?
Podnoszę się z podłogi nie zwracają uwagi na słowa mentora i biorę garść lodu z misy na owoce.
Chce przyłożyć lód na obolałą szczękę ale Haymitch mnie powstrzymuje.
-Nie.Niech się zrobi siniak.Widzowie uznają,że wdałeś się w bójkę z innym trybutem,zanim jeszcze wszedłeś na arenę.
-To wbrew zasadom-oznajmiam.
-Tylko jeśli cię przyłapią.Siniak będzie świadczył o tym,że walczyłeś,a w dodatku nie dałeś się złapać.Dobrze się składa.-następnie zwraca się do Katniss-Potrafisz zrobić z tym nożem coś więcej poza dziurawieniem stoły?
Dziewczyna wydobywa nóż ze stołu i rzuca nim w boazerie ale trafia idealnie w szczelinę między deskami.Wtedy mentor woła nas do siebie.
-Podejdźcie tu.Oboje.-i wskazuje głową na środek przedziału.Najwidoczniej nasza dociekliwość sprawiła,że postanowił nam pomóc.Oboje zmierzamy w stronę środka pomieszczenia.
piątek, 5 lutego 2016
4.Krótka rozmowa z mentorem.
Cześć!W końcu oderwałam się od oglądania Gry o tron i napisałam dla was rozdział.
Następna notatka pojawi się 13 lutego więc już nie długo:D Tak więc bez zbędnego przeciągania zapraszam do czytania i komentowania.
Anne
Przez chwile patrzymy na leżącego Haymitcha który próbuje wstać,ale niestety nic mu z tego nie wychodzi.Wymieniamy między sobą spojrzenia,a następnie podchodzimy do niego by go podnieść i zaprowadzić do łazienki.Gdy mentor przy naszej pomocy stał już na nogach,spojrzał na nas i oznajmił-Potknąłem się?-a potem dodał-Coś tu śmierdzi.Po swojej krótkiej przemowie przetarł ręką twarz rozmazując przy tym wymiociny.
-Zaprowadzimy pana do przedziału i spróbujemy tam doczyścić-oznajmiłem.Gdy jesteśmy już pod drzwiami przedziału mentora prowadzimy go od razu do wanny.Kiedy jest już tam posadzony włączam prysznic i mówię do Katniss:
-Dobra.Dalej poradzę sobie sam.
Dziewczyna spojrzała na mnie swoimi pięknymi szarymi oczami i zapytała:
-Przysłać kogoś z obsługi aby ci pomógł?
-Nie trzeba.Jeszcze ich mi tu brakuje.-odpowiedziałem,a dziewczyny po chwili już nie było.
Po umyci,ubraniu i położeniu mężczyzny na łóżko poszedłem do swojego przedziału.W drodze do pokoju spotkałem brunetkę wpatrzoną w widok za oknem.Ale nie chciałem jej przeszkadzać i udałem się dalej.Gdy byłem już u siebie przebrałem się w pidżamę,położyłem i próbowałem zasnąć.Niestety mój mózg chciał inaczej.Zacząłem rozmyślać o tym co dzieje się teraz w dwunastce.Moi rodzice i bracie pewnie jedzą kolacje.Ciekawe czy myślą o mnie?Mike zapewne pomaga ojcu przy pracy.A Delly?Ona na pewno już śpi.U nich w domu kładą się zawsze wcześniej.I co miał oznaczać ten pocałunek?Czyżby Delly się we mnie zakochała?Nie.To nie możliwe.Jest dla mnie prawie jak siostra.Ja nie mógł bym jej pokochać.Poza tym kocham Katniss i mimo tego,że ona nie odwzajemnia mojego uczucia będę ją kochał.Tyle jest pytań na które odpowiedzi już nie dostane.Tak pogrążony w myślach w końcu zasnąłem.
Z rana budzi mnie głośne pukanie do drzwi i głos z kapitolińskim akcentem:
-Pobudka!Pobudka!Pobudka!Przed nami wielki,wielki,wielki dzień!!
-Już nie śpię!Zaraz przyjdę na śniadanie!
No tak.To Effie.Zrywam się z łóżka szybko ubieram to co jest w garderobie i zmierzam na śniadanie.Będąc już w jadali widzę tylko Haymitcha który parzy sobie herbatę.Siadam przy stole,a ktoś z obsługi podaje mi talerz pełen jedzenia.Są na nim jajka,szynka,smażone ziemniaki.Następnie podają mi koszy pełen różnorodnych bułek do tego stawiają przede mną szklankę soku pomarańczowego,filiżankę kawy i kubek pełen mojego ulubionego napoju gorącej czekolady.Wziąłem do ręki zwykłą bułkę i spróbowałem nawiązać rozmowę z mentorem.
-Dzień dobry!
-Zależy dla kogo.
-Chciałem być tylko miły.
-A ja nie za bardzo.
-Skora jesteś naszym mentorem powinniśmy mieć między sobą dobre relacje.
-Tak się składa,że nie macie szans na igrzyskach,a ja nie będę się wysilał.
-Może tym razem pan spróbuje przejąć się swoimi trybutami?
-No.....w sumie to jesteście jedynymi do tej pory którzy mogli by dać rade.
-To co?Pomoże pan?
-Tak pomogę wam ale musicie mnie słuchać.
-Jasne nie ma sprawy.
-Z tobą to widzę,że nie będzie żadnego problemu gorzej z tą dziewczyną.
-Myślę,że również nie będzie.
-A co?Znasz ją?\
-Powiedzmy,że z widzenia.
-To nie daje mi gwarancji.Sam ją o to zapytam.
I w tedy do przedziału wchodzi Katniss.
Następna notatka pojawi się 13 lutego więc już nie długo:D Tak więc bez zbędnego przeciągania zapraszam do czytania i komentowania.
Anne
Przez chwile patrzymy na leżącego Haymitcha który próbuje wstać,ale niestety nic mu z tego nie wychodzi.Wymieniamy między sobą spojrzenia,a następnie podchodzimy do niego by go podnieść i zaprowadzić do łazienki.Gdy mentor przy naszej pomocy stał już na nogach,spojrzał na nas i oznajmił-Potknąłem się?-a potem dodał-Coś tu śmierdzi.Po swojej krótkiej przemowie przetarł ręką twarz rozmazując przy tym wymiociny.
-Zaprowadzimy pana do przedziału i spróbujemy tam doczyścić-oznajmiłem.Gdy jesteśmy już pod drzwiami przedziału mentora prowadzimy go od razu do wanny.Kiedy jest już tam posadzony włączam prysznic i mówię do Katniss:
-Dobra.Dalej poradzę sobie sam.
Dziewczyna spojrzała na mnie swoimi pięknymi szarymi oczami i zapytała:
-Przysłać kogoś z obsługi aby ci pomógł?
-Nie trzeba.Jeszcze ich mi tu brakuje.-odpowiedziałem,a dziewczyny po chwili już nie było.
Po umyci,ubraniu i położeniu mężczyzny na łóżko poszedłem do swojego przedziału.W drodze do pokoju spotkałem brunetkę wpatrzoną w widok za oknem.Ale nie chciałem jej przeszkadzać i udałem się dalej.Gdy byłem już u siebie przebrałem się w pidżamę,położyłem i próbowałem zasnąć.Niestety mój mózg chciał inaczej.Zacząłem rozmyślać o tym co dzieje się teraz w dwunastce.Moi rodzice i bracie pewnie jedzą kolacje.Ciekawe czy myślą o mnie?Mike zapewne pomaga ojcu przy pracy.A Delly?Ona na pewno już śpi.U nich w domu kładą się zawsze wcześniej.I co miał oznaczać ten pocałunek?Czyżby Delly się we mnie zakochała?Nie.To nie możliwe.Jest dla mnie prawie jak siostra.Ja nie mógł bym jej pokochać.Poza tym kocham Katniss i mimo tego,że ona nie odwzajemnia mojego uczucia będę ją kochał.Tyle jest pytań na które odpowiedzi już nie dostane.Tak pogrążony w myślach w końcu zasnąłem.
Z rana budzi mnie głośne pukanie do drzwi i głos z kapitolińskim akcentem:
-Pobudka!Pobudka!Pobudka!Przed nami wielki,wielki,wielki dzień!!
-Już nie śpię!Zaraz przyjdę na śniadanie!
No tak.To Effie.Zrywam się z łóżka szybko ubieram to co jest w garderobie i zmierzam na śniadanie.Będąc już w jadali widzę tylko Haymitcha który parzy sobie herbatę.Siadam przy stole,a ktoś z obsługi podaje mi talerz pełen jedzenia.Są na nim jajka,szynka,smażone ziemniaki.Następnie podają mi koszy pełen różnorodnych bułek do tego stawiają przede mną szklankę soku pomarańczowego,filiżankę kawy i kubek pełen mojego ulubionego napoju gorącej czekolady.Wziąłem do ręki zwykłą bułkę i spróbowałem nawiązać rozmowę z mentorem.
-Dzień dobry!
-Zależy dla kogo.
-Chciałem być tylko miły.
-A ja nie za bardzo.
-Skora jesteś naszym mentorem powinniśmy mieć między sobą dobre relacje.
-Tak się składa,że nie macie szans na igrzyskach,a ja nie będę się wysilał.
-Może tym razem pan spróbuje przejąć się swoimi trybutami?
-No.....w sumie to jesteście jedynymi do tej pory którzy mogli by dać rade.
-To co?Pomoże pan?
-Tak pomogę wam ale musicie mnie słuchać.
-Jasne nie ma sprawy.
-Z tobą to widzę,że nie będzie żadnego problemu gorzej z tą dziewczyną.
-Myślę,że również nie będzie.
-A co?Znasz ją?\
-Powiedzmy,że z widzenia.
-To nie daje mi gwarancji.Sam ją o to zapytam.
I w tedy do przedziału wchodzi Katniss.
środa, 27 stycznia 2016
LBA
Hejka! Przepraszam że mnie tak długo nie było ale rozumiecie NAUKA to ważna rzecz.Na szczęście już niedługo będę miała ferie i nadrobię zaległości.:)A teraz chciałabym przedstawić wam moje nominacje do LBA i odpowiedzieć na pytania oraz zadanie własnych.Miłego czytania.
Anna
Niedawno dostałam nominacje do LBA od Płonący Kosogłos :)Bardzo dziękuje Ci za nominacje i powiem,że bardzo mnie tym zaskoczyłaś.Natomiast ja nominuje:
-ania_dw
-Katniss Granger
-Yoo9622
A teraz odpowiem na pytania:
1.Czemu prowadzisz bloga?
Hmmm....Zanim zaczęłam pisać szukałam bloga który jest o tym jak Peeta widział igrzyska i to co się wokół niego działo.Oczywiście były ale nie kontynuowanie i to mnie bolało.Postanowiłam więc sama taki stworzyć.
2.Twoja ulubiona postać z ulubionego filmu.
Moim ulubionym filmem są oczywiście Igrzyska Śmierci:)
A ulubioną postacią jest Peeta.(Również dlatego pisze tego bloga).
3.Co cię motywuje do dalszego pisania?
Motywacja do pisania bloga są przyjaciółki które mnie wspierają i mówią żebym pisała dalej.Co jest trudne bo nikt nie komentuje i mam wrażenie,że (jak to raz powiedział Płonący Kosogłos)pisze do ściany.
4.Który strój na paradzie trybutów Ci się najbardziej podobał?
Powiem,że podobały mi się stroje Katniss i Peety na paradzie 75 Głodowych Igrzysk.
5.Twój ulubiony dystrykt?
4
6.Co sądzisz na temat przemocy?
Uważam,że przemoc jest zła i powinno się z nią walczyć.
7.Jakie masz postanowienia na ten rok?
Postanowiłam sobie,że dokończę pisanie tego bloga i nie zostawię go bez opisanej historii oczami Peety.
8.Jakie masz marzenia?
Chciała bym zdobyć autografy i przybić piątkę z całą obsadą Igrzysk Śmierci.
9.Ulubione 3 piosenki.
1.Christina Grimmie and Sam Tsui on "Just A Dream"
2.Bruno Mars-The Lazy Song
3.Elton John-Hello,Hello
10.Ulubiony cytat.
"Tylko wariaci są coś warci."
11.Pamiętasz jakiś sen z dzieciństwa?
Nie pamiętam.:(
Teraz dla mnie trudniejsza część bo muszę wymyślić 11 pytań:
1.Po co pisać blogi i co daje to autorom?
2.Ulubiona książka(oprócz Igrzysk Śmierci).
3.Masz ulubionego aktora/aktorkę?
4.Co sądzisz o paparazzi?
5.Twój ulubiony kolor?
6.Masz jakąś niezapomnianą przygodę?(Jak tak to krótko opisz)
7.Czym się interesujesz?
8.Jaka jest twoja ulubiona scena z Igrzysk?
9.Masz jakieś zwierzę?
10.Co lubisz jeść?
11.Ulubiony dowcip.
Ufff koniec (tak nie lubię wymyślać pytań)to teraz jeszcze zapraszam do zadawania mi pytań i komentowania wcześniejszych notatek bo to jednak motywuje najbardziej.
Anna
Niedawno dostałam nominacje do LBA od Płonący Kosogłos :)Bardzo dziękuje Ci za nominacje i powiem,że bardzo mnie tym zaskoczyłaś.Natomiast ja nominuje:
-ania_dw
-Katniss Granger
-Yoo9622
A teraz odpowiem na pytania:
1.Czemu prowadzisz bloga?
Hmmm....Zanim zaczęłam pisać szukałam bloga który jest o tym jak Peeta widział igrzyska i to co się wokół niego działo.Oczywiście były ale nie kontynuowanie i to mnie bolało.Postanowiłam więc sama taki stworzyć.
2.Twoja ulubiona postać z ulubionego filmu.
Moim ulubionym filmem są oczywiście Igrzyska Śmierci:)
A ulubioną postacią jest Peeta.(Również dlatego pisze tego bloga).
3.Co cię motywuje do dalszego pisania?
Motywacja do pisania bloga są przyjaciółki które mnie wspierają i mówią żebym pisała dalej.Co jest trudne bo nikt nie komentuje i mam wrażenie,że (jak to raz powiedział Płonący Kosogłos)pisze do ściany.
4.Który strój na paradzie trybutów Ci się najbardziej podobał?
Powiem,że podobały mi się stroje Katniss i Peety na paradzie 75 Głodowych Igrzysk.
5.Twój ulubiony dystrykt?
4
6.Co sądzisz na temat przemocy?
Uważam,że przemoc jest zła i powinno się z nią walczyć.
7.Jakie masz postanowienia na ten rok?
Postanowiłam sobie,że dokończę pisanie tego bloga i nie zostawię go bez opisanej historii oczami Peety.
8.Jakie masz marzenia?
Chciała bym zdobyć autografy i przybić piątkę z całą obsadą Igrzysk Śmierci.
9.Ulubione 3 piosenki.
1.Christina Grimmie and Sam Tsui on "Just A Dream"
2.Bruno Mars-The Lazy Song
3.Elton John-Hello,Hello
10.Ulubiony cytat.
"Tylko wariaci są coś warci."
11.Pamiętasz jakiś sen z dzieciństwa?
Nie pamiętam.:(
Teraz dla mnie trudniejsza część bo muszę wymyślić 11 pytań:
1.Po co pisać blogi i co daje to autorom?
2.Ulubiona książka(oprócz Igrzysk Śmierci).
3.Masz ulubionego aktora/aktorkę?
4.Co sądzisz o paparazzi?
5.Twój ulubiony kolor?
6.Masz jakąś niezapomnianą przygodę?(Jak tak to krótko opisz)
7.Czym się interesujesz?
8.Jaka jest twoja ulubiona scena z Igrzysk?
9.Masz jakieś zwierzę?
10.Co lubisz jeść?
11.Ulubiony dowcip.
Ufff koniec (tak nie lubię wymyślać pytań)to teraz jeszcze zapraszam do zadawania mi pytań i komentowania wcześniejszych notatek bo to jednak motywuje najbardziej.
niedziela, 3 stycznia 2016
3.Kolacja
Witam!
Skoro drugi rozdział już poprawiony to teraz czas na trzeci!
Tylko najpierw chciała bym was przywitać w 2016 roku i życzyć wam wszystkiego co najlepsze i żeby spełniło się wszystko co sobie zamarzyliście.
Doba to w takim układzie zapraszam do czytania i komentowania:)
Anne
Wchodzę do wielkiego metalowego pociągu.Maszyna po chwili od razu rusza ale jest to praktycznie nie odczuwalne.Effie informuje mnie,że mogę robić co chce tylko mam zjawić się za godzinie na kolacji.Prowadzi mnie do mojego pokoju i po chwili już jestem sam.Postanawiam rozejrzeć się po nim i przygotować na kolacje.Ściany pokoju są całe białe,a podłoga jest wyłożona wykładziną.Po środku stoi dwuosobowe łóżko z błękitną kołdrą.Przy wejściu stoi kanapa w tym samym kolorze co kołdra,a przed nią wisi wielkie lustro.W głębi pokoju znajduje się garderoba i drzwi do łazienki.Zaglądam najpierw do łazienki aby się wykąpać.Zdejmuje z siebie brudne ubrania i wchodzę do dziwnego prysznicu.Jest w nim pełno przycisków i jeden mały ekran który pokazuje temperaturę wody,jej ciśnienie oraz wiele innych funkcji.Dużo czasu zajmuję mi ogarnięcie tych wszystkich programów no ale w końcu się umyłem.Założyłem na siebie szlafrok i powędrowałem do garderoby.Było tam pełno różnych rzeczy.Wybrałem szary t-shirt.Na niego założyłem zwykłą czarna rozsuwaną bluzę.Do tego dżinsowe spodnie i czarne trampki.Tak ubrany poszedłem na kolacje.Chwilę mi zajęło dotarcie do jadalni,ponieważ nie wiedziałem gdzie ona się znajduje.Ale w końcu do niej trafiłem. Gdy Effie mnie zobaczyła od razu podbiegła do mnie na swoich wysokich szpilkach i powiedziałam:
-O Peeta!Właśnie miałam po ciebie iść!No ale skoro jesteś to pójdę po Katniss,a ty tu na mnie poczekaj.
-Dobrze-odpowiedziałem i usiadłem na jednym z wolnych krzeseł.Gdy kobieta wyszła pojawił się nasz mentor i oznajmił:
-Powiedz Effie,że idę się zdrzemnąć.Okej?-powiedział zaspanym głosem.
-Okej-odparłem,a potem już go nie było.
Po chwili kobieta przyprowadziła brunetkę i razem zasiadły do stołu.Effie chwile rozejrzała po przedziale,a następnie mnie zapytała:
-Gdzie się podziewa Haymitch?
-Kiedy ostatnio go widziałem,wspomniał,że idzie uciąć sobie drzemkę-wyjaśniłem.
-Miał ciężki dzień-przyznała Effie i odetchnęła z ulgą.Chwile później zostało wniesione jedzenie.Na stole znalazły się różne potrawy,gęsta zupa marchewkowa,zielona sałata,kotlety jagnięce z piure ziemniaczanym,serem i owocami oraz ciasto czekoladowe.Effie Trinket przez całą kolacje upomina nas,żebyśmy się nie przejadali,bo pojawią się jeszcze inne dania.Nigdy nie widziałem wielu z tych potraw mimo,że mieszkałem w jednej z bogatszych dzielnic dwunastki,dlatego i tak opycham się tymi pysznościami.W pewnej chwili Effie komentuje:
-Przynajmniej umiecie się zachować przy stole-a następnie dodaje:
-W ubiegłym roku trafia mi się para,która jadła wszystko rękami,jak dzikusy.Ich widok przyprawił mnie o dreszcze.
W sumie nie dziwie się tamtym dzieciom,ponieważ były z tej biedniejsze części mojego dystryktu.Po skończonym posiłku widzę,że uwaga Effie zirytowała Katniss bo kończy ona swój posiłek palcami,a dłonie wyciera o obrus.
Po całym tym posiłku czuję się taki pełny.Mam wrażenie jak bym miała za chwile zwymiotować.
Przechodzimy do innego pomieszczenia,żeby obejrzeć wszystkie wyemitowane Dożynki.Najbardziej w pamięć zapadli mi trybuci z jedynki i dwójki.Widać,że są bardzo dobrze wyszkoleni do walki.Przy nich nie mam żadnych szans na przeżycie.W końcu przychodzi kolej na nas.Oczywiście nie obyło by się bez pokazania pamiętnej sceny z Haymitchem.Effie od razu to komentuje:
-Wasz mentor musi się sporo nauczyć o sztuce prezentacji.Nie ma pojęcia o zachowaniu przed kamerami.
Od razu parskam śmiechem i dodaje:
-Był pijany.Upija się co roku.
Teraz znowu odzywa się nasza opiekunka:
-Codziennie.
Przez moment patrzy na nas i po raz kolejny się odzywa:
-Ciekawe-syczy Effie.-Czy to nie dziwne,że tak dobrze się bawicie?Wiadomo,że podczas igrzysk mentor będzie pomostem między wami a światem.On służy wam radą,dotrze do sponsorów,zadecyduje o wręczeniu prezentów.Haymitch zapewne przesądzi o waszym życiu lub śmierci!
W tym czasie do przedziału wchodzi Haymitch.
-Przegapiłem kolacje?-pyta i wymiotuje na dywan.Następnie pada twarzą w swoje wymiociny.
-Teraz się pośmiejcie-oznajmia Effie.Omija leżącego mentora i zastawia nas z nieprzytomnym mężczyzną.
Skoro drugi rozdział już poprawiony to teraz czas na trzeci!
Tylko najpierw chciała bym was przywitać w 2016 roku i życzyć wam wszystkiego co najlepsze i żeby spełniło się wszystko co sobie zamarzyliście.
Doba to w takim układzie zapraszam do czytania i komentowania:)
Anne
Wchodzę do wielkiego metalowego pociągu.Maszyna po chwili od razu rusza ale jest to praktycznie nie odczuwalne.Effie informuje mnie,że mogę robić co chce tylko mam zjawić się za godzinie na kolacji.Prowadzi mnie do mojego pokoju i po chwili już jestem sam.Postanawiam rozejrzeć się po nim i przygotować na kolacje.Ściany pokoju są całe białe,a podłoga jest wyłożona wykładziną.Po środku stoi dwuosobowe łóżko z błękitną kołdrą.Przy wejściu stoi kanapa w tym samym kolorze co kołdra,a przed nią wisi wielkie lustro.W głębi pokoju znajduje się garderoba i drzwi do łazienki.Zaglądam najpierw do łazienki aby się wykąpać.Zdejmuje z siebie brudne ubrania i wchodzę do dziwnego prysznicu.Jest w nim pełno przycisków i jeden mały ekran który pokazuje temperaturę wody,jej ciśnienie oraz wiele innych funkcji.Dużo czasu zajmuję mi ogarnięcie tych wszystkich programów no ale w końcu się umyłem.Założyłem na siebie szlafrok i powędrowałem do garderoby.Było tam pełno różnych rzeczy.Wybrałem szary t-shirt.Na niego założyłem zwykłą czarna rozsuwaną bluzę.Do tego dżinsowe spodnie i czarne trampki.Tak ubrany poszedłem na kolacje.Chwilę mi zajęło dotarcie do jadalni,ponieważ nie wiedziałem gdzie ona się znajduje.Ale w końcu do niej trafiłem. Gdy Effie mnie zobaczyła od razu podbiegła do mnie na swoich wysokich szpilkach i powiedziałam:
-O Peeta!Właśnie miałam po ciebie iść!No ale skoro jesteś to pójdę po Katniss,a ty tu na mnie poczekaj.
-Dobrze-odpowiedziałem i usiadłem na jednym z wolnych krzeseł.Gdy kobieta wyszła pojawił się nasz mentor i oznajmił:
-Powiedz Effie,że idę się zdrzemnąć.Okej?-powiedział zaspanym głosem.
-Okej-odparłem,a potem już go nie było.
Po chwili kobieta przyprowadziła brunetkę i razem zasiadły do stołu.Effie chwile rozejrzała po przedziale,a następnie mnie zapytała:
-Gdzie się podziewa Haymitch?
-Kiedy ostatnio go widziałem,wspomniał,że idzie uciąć sobie drzemkę-wyjaśniłem.
-Miał ciężki dzień-przyznała Effie i odetchnęła z ulgą.Chwile później zostało wniesione jedzenie.Na stole znalazły się różne potrawy,gęsta zupa marchewkowa,zielona sałata,kotlety jagnięce z piure ziemniaczanym,serem i owocami oraz ciasto czekoladowe.Effie Trinket przez całą kolacje upomina nas,żebyśmy się nie przejadali,bo pojawią się jeszcze inne dania.Nigdy nie widziałem wielu z tych potraw mimo,że mieszkałem w jednej z bogatszych dzielnic dwunastki,dlatego i tak opycham się tymi pysznościami.W pewnej chwili Effie komentuje:
-Przynajmniej umiecie się zachować przy stole-a następnie dodaje:
-W ubiegłym roku trafia mi się para,która jadła wszystko rękami,jak dzikusy.Ich widok przyprawił mnie o dreszcze.
W sumie nie dziwie się tamtym dzieciom,ponieważ były z tej biedniejsze części mojego dystryktu.Po skończonym posiłku widzę,że uwaga Effie zirytowała Katniss bo kończy ona swój posiłek palcami,a dłonie wyciera o obrus.
Po całym tym posiłku czuję się taki pełny.Mam wrażenie jak bym miała za chwile zwymiotować.
Przechodzimy do innego pomieszczenia,żeby obejrzeć wszystkie wyemitowane Dożynki.Najbardziej w pamięć zapadli mi trybuci z jedynki i dwójki.Widać,że są bardzo dobrze wyszkoleni do walki.Przy nich nie mam żadnych szans na przeżycie.W końcu przychodzi kolej na nas.Oczywiście nie obyło by się bez pokazania pamiętnej sceny z Haymitchem.Effie od razu to komentuje:
-Wasz mentor musi się sporo nauczyć o sztuce prezentacji.Nie ma pojęcia o zachowaniu przed kamerami.
Od razu parskam śmiechem i dodaje:
-Był pijany.Upija się co roku.
Teraz znowu odzywa się nasza opiekunka:
-Codziennie.
Przez moment patrzy na nas i po raz kolejny się odzywa:
-Ciekawe-syczy Effie.-Czy to nie dziwne,że tak dobrze się bawicie?Wiadomo,że podczas igrzysk mentor będzie pomostem między wami a światem.On służy wam radą,dotrze do sponsorów,zadecyduje o wręczeniu prezentów.Haymitch zapewne przesądzi o waszym życiu lub śmierci!
W tym czasie do przedziału wchodzi Haymitch.
-Przegapiłem kolacje?-pyta i wymiotuje na dywan.Następnie pada twarzą w swoje wymiociny.
-Teraz się pośmiejcie-oznajmia Effie.Omija leżącego mentora i zastawia nas z nieprzytomnym mężczyzną.
Subskrybuj:
Posty (Atom)