1.Delly i Mike
Pierwszy rozdział już jest!
Miałam dzisiaj wenę więc notatka jest dzisiaj:D
Miałam dzisiaj wenę więc notatka jest dzisiaj:D
Ale najpierw info.
Kolejny rozdział będzie na pewno na początku sierpnia.
Kolejny rozdział będzie na pewno na początku sierpnia.
Ale potem rozdziały będę dodawało co 3 dni, ale jak zacznie się rok szkolny zapewne się to zmieni.
Dobra,a teraz zapraszam do czytania,komentowania i proszę was o rady dotyczące pisani oraz prowadzenia takiego bloga:)
Anne
Dzień
dożynek to dla większości dzień wolny,ale nie dla syna piekarza.
O godzinie 6 wstaje zakładam na siebie pierwsze lepsze ubranie i zbiegam na dół aby zacząć pomagać ojcu w piekarni.Dzisiaj mam upiec 10 bochnów chleba białego i ciemnego,50 bułek serowych i udekorować tort na czyjeś urodziny.Zwykle jest tego więcej no ale trzeba wyszykować się też na Dożynki w końcu nie wiadomo czyja kolej nastanie dzisiaj.Po około 3 godzinach wszystko jest gotowe.Idę więc do swojego pokoju po czyste rzeczy i zabieram je ze sobą do łazienki.
O godzinie 6 wstaje zakładam na siebie pierwsze lepsze ubranie i zbiegam na dół aby zacząć pomagać ojcu w piekarni.Dzisiaj mam upiec 10 bochnów chleba białego i ciemnego,50 bułek serowych i udekorować tort na czyjeś urodziny.Zwykle jest tego więcej no ale trzeba wyszykować się też na Dożynki w końcu nie wiadomo czyja kolej nastanie dzisiaj.Po około 3 godzinach wszystko jest gotowe.Idę więc do swojego pokoju po czyste rzeczy i zabieram je ze sobą do łazienki.
Kąpiąc
się myślę tylko o tym czy wylosują mojego o dwa lata starszego
brata Petera. Po umyciu i już w czystym ubraniu schodzę do jadalni gdzie czekają na mnie mi rodzice i bracia.Jemy wspólnie śniadanie składające się z czerstwych bułek,koziego sera oraz
gorącej czekolady którą przygotował dla nas ojciec na poprawę
humoru.Mimo
tego podczas jedzenia zamiast rozmawiać i dyskutować o tym co dzieje się w sąsiedztwie, wymieniamy się przybitymi
spojrzeniami czując, że któryś z nas może trafić na igrzyska.Oczywiście
mój drugi brat Tom nie musi się tym martwić bo ma już skończone
19 lat, choć zapewne i tak przejmuje się mną i Peterem.Po skończonym śniadaniu miałem jeszcze chwile dla siebie.Postanowiłem wybrać się na mały spacer po dystrykcie no bo w końcu nie wiadomo czy będę miał jeszcze taką okazje.Na mój spacer postanowiłem zabrać Delly i Mika którzy są moimi najlepszymi przyjaciółmi.Najpierw poszedłem po Mika gdyż mieszkał najbliżej.Jest on synem jedynego krawca w dwunastce.Zapukałem do jego drzwi.Otworzył mi jego ojciec więc zapytałem:
-Czy Mike może wyjść ze mną na dwór?
Tata Mika z uśmiechem na ustach powiedział:-Oczywiście już go wołam.Mike kolega do ciebie przyszedł!
Po chwili na jego miejscu pojawia się mój przyjaciel. Założył buty i poszliśmy po Delly.
Delly była córką sprzedawców obuwia.Ma też jeszcze młodszego brata którym musi się zajmować.Gdy doszliśmy już do jej domu również zapukałem.Otworzyła mi jej mama i powiedziała:
- O to ty Peeta!Już wołam Delly.Delly! Peeta do ciebie!
Po chwili byliśmy już razem.Postanowiliśmy,że pójdziemy na Ćwiek gdzie sprzedawali różne ciekawe przedmioty ale dzisiejszego dnia trzeba było bardzo uważać bo wszędzie było pełno strażników.Kiedy tam dotarliśmy było tylko kilka straganów bo większość bała się tego dnia cokolwiek sprzedawać.Na jednym ze straganów były oprawione skóry różnych zwierząt oraz kilka wypchanych królików i wiewiórek.Ciekawe kto takie rzeczy chce trzymać w domu?No ale to akurat przykuło naszą uwagę.Nie wiem ile już tak stoimy ale chyba czas już się zbierać.Gdy zamierzmy odejść już od stoiska za nami stanął Strażnik Pokoju mówiąc:
-Co wy tu u lich robicie?!
Gdy to usłyszałem serce mi zamarło ze strachu.Nigdy bowiem nie byłem aż tak blisko tych ludzi jedynie słyszałem co potrafią z tobą zrobić kiedy nie przestrzegasz się prawa.Dlatego jego następne słowa mnie zdziwiły:
-Idźcie stąd!Macie szczęście że to tylko ja!Inny pewnie już by was wychłostał.
-Doobbrze już iddzziemy-odparłem z przerażenia.
W drodze do domu wymieniliśmy jeszcze kilka zdań na temat dzisiejszego dnia.Odprowadziłem Delly i Mika do domu.Po powrocie do domu zdążyłem zjeść jeszcze jedno z wielu ciastek które z pewnością upiek nie dawno mój tata.Gotowy już do wyjścia ruszyłem wraz z Peterem pod Pałac Sprawiedliwości.Oczywiście najpierw trzeba się zgłosić.Tak więc po wpisaniu poszedłem do sektora wyznaczonego dla chłopców.Po pojawiła się Effie Trinket,burmistrz dwunastego dystryktu i jak zwykle pijanego Haymitcha Abernathyego który co roku jest mentorem trybutów naszego dystryktu, zapadła grobowa cisza.Zanim prowadząca przeszła do losowania, burmistrz przedstawił historię Panem i puścił film o Mrocznych Dniach które nastały przez wojnę.Jak zwykle co roku pokazują i mówią to samo.Tą gadkę i film znam już chyba na pamięć.Kiedy film się skończył nastało losowanie.
-Czy Mike może wyjść ze mną na dwór?
Tata Mika z uśmiechem na ustach powiedział:-Oczywiście już go wołam.Mike kolega do ciebie przyszedł!
Po chwili na jego miejscu pojawia się mój przyjaciel. Założył buty i poszliśmy po Delly.
Delly była córką sprzedawców obuwia.Ma też jeszcze młodszego brata którym musi się zajmować.Gdy doszliśmy już do jej domu również zapukałem.Otworzyła mi jej mama i powiedziała:
- O to ty Peeta!Już wołam Delly.Delly! Peeta do ciebie!
Po chwili byliśmy już razem.Postanowiliśmy,że pójdziemy na Ćwiek gdzie sprzedawali różne ciekawe przedmioty ale dzisiejszego dnia trzeba było bardzo uważać bo wszędzie było pełno strażników.Kiedy tam dotarliśmy było tylko kilka straganów bo większość bała się tego dnia cokolwiek sprzedawać.Na jednym ze straganów były oprawione skóry różnych zwierząt oraz kilka wypchanych królików i wiewiórek.Ciekawe kto takie rzeczy chce trzymać w domu?No ale to akurat przykuło naszą uwagę.Nie wiem ile już tak stoimy ale chyba czas już się zbierać.Gdy zamierzmy odejść już od stoiska za nami stanął Strażnik Pokoju mówiąc:
-Co wy tu u lich robicie?!
Gdy to usłyszałem serce mi zamarło ze strachu.Nigdy bowiem nie byłem aż tak blisko tych ludzi jedynie słyszałem co potrafią z tobą zrobić kiedy nie przestrzegasz się prawa.Dlatego jego następne słowa mnie zdziwiły:
-Idźcie stąd!Macie szczęście że to tylko ja!Inny pewnie już by was wychłostał.
-Doobbrze już iddzziemy-odparłem z przerażenia.
W drodze do domu wymieniliśmy jeszcze kilka zdań na temat dzisiejszego dnia.Odprowadziłem Delly i Mika do domu.Po powrocie do domu zdążyłem zjeść jeszcze jedno z wielu ciastek które z pewnością upiek nie dawno mój tata.Gotowy już do wyjścia ruszyłem wraz z Peterem pod Pałac Sprawiedliwości.Oczywiście najpierw trzeba się zgłosić.Tak więc po wpisaniu poszedłem do sektora wyznaczonego dla chłopców.Po pojawiła się Effie Trinket,burmistrz dwunastego dystryktu i jak zwykle pijanego Haymitcha Abernathyego który co roku jest mentorem trybutów naszego dystryktu, zapadła grobowa cisza.Zanim prowadząca przeszła do losowania, burmistrz przedstawił historię Panem i puścił film o Mrocznych Dniach które nastały przez wojnę.Jak zwykle co roku pokazują i mówią to samo.Tą gadkę i film znam już chyba na pamięć.Kiedy film się skończył nastało losowanie.
Najpierw
Effie losuje dziewczynę.W sumie mnie to nie dotyczy bo jestem chłopakiem ale i tak jestem ciekaw kogo wylosuje. Gdy
słyszę to nazwisko wiem,że już gdzieś je słyszałem.O nie!To jest młodsza siostra dziewczyny która chodzi ze mną do klasy.Nazywa się ona Katniss
Everdeen i mieszka w biedniejszej części dwunastki.Gdy pierwszy raz ją zobaczyłem moje serce zbiło szybciej i będzie biło tylko dla niej.Ale wiem że nie mam u niej żadnych szans.
Jak miałem 11 lat pomogłem biednej,wychudzonej i zmarzniętej Katniss ale było to
bardzo dawno więc pewnie o tym nawet nie pamięta.W sumie nie dziwie się jej.Rzuciłem jej ten chleb zamiast do niej pobiec i jej go dać.Nie zdziwił bym się jak by mnie za to nienawidziła.Ja do tej pory mam wyrzuty sumienia i nigdy sobie tego nie wybaczę. Widzę
jak Prim o dziwo pamiętam jej imię choć znam ją tylko z wyglądu idzie w stronę platformy gdzie czeka już Effie.Nagle
słyszę jak Katniss krzyczy imię swojej siostry i mówi,że zgłasza
na jej miejsce. Wtedy zamieram.
Nie.
Ona
nie może iść na igrzyska.
Osoba na którą spoglądam i kocham od 6 roku życia nie może tak po
prostu trafić na arenę z której może wyjść tylko jedna osoba.Wiem,że
umie ona świetnie strzelać z łuku w końcu widziałem wiewiórki
ustrzelone przez nią prosto w oko, lecz nie może ona ryzykować
swym życiem, zwłaszcza ona, dziewczyna którą pragnę chronić
najmocniej na świecie.
Może
ma ona szanse jakoś tam przeżyć i uda mi się jeszcze kiedykolwiek zobaczyć.
Wtedy
z moich przemyśleń wyrywa mnie głos prowadzącej mówiącej,że
teraz przyszła kolej na panów.Widzę
jak rozkłada kartkę i słyszę jak czyta moje imię.
W
tej chwili kompletnie mnie zamurowało.